Paweł Fajdek: Nic tylko dać sobie liścia
Paweł Fajdek na igrzyskach olimpijskich w Tokio przełamał "klątwę" i zdobył swój pierwszy medal. Czterokrotny mistrz świata początkowo był zadowolony ze swojego osiągnięcia, ale po tygodniu zamieścił emocjonalny wpis w mediach społecznościowych, w którym podkreśla, że jest na siebie wściekły.
-
Paweł Fajdek w ubiegłym tygodniu sięgnął po brązowy medal igrzysk olimpijskich w Tokio
-
Czterokrotny mistrz świata wyjawił, że nie jest zadowolony ze swojego występu w olimpijskim finale
-
32-latek jest rozgoryczony nie tylko występem, ale także swoją postawą w Japonii
Paweł Fajdek w końcu wraca z igrzysk olimpijskich z medalem. Polak w Londynie i w Rio de Janeiro nie przeszedł nawet eliminacji, a w Tokio musiał czekać na rozstrzygnięcia drugiej grupy, by dowiedzieć się, że zaliczy swój debiut w olimpijskim finale.
W nim od początku nie prezentował się na miarę swoich możliwości. Dopiero w piątej kolejce rzucił 81,53 m i ostatecznie zajął trzecie miejsce. Wygrał Wojciech Nowicki z wynikiem 82,52 m, a drugi był Eivind Henriksen, który pokonał Fajdka o 5 cm.
Paweł Fajdek zaskoczył swoim wpisem na Instagramie
Początkowo w rozmowie z mediami czterokrotny mistrz świata był zadowolony ze swojego wyniku. Podkreślał, że Nowickiemu tego dnia wszystko wychodziło perfekcyjnie i szkoda byłoby mu odebrać to złoto, choć zaznaczył, że był w formie na rzuty po 84 metrów.
Ponad tydzień po olimpijskim finale Fajdek zamieścił emocjonalny wpis na Instagramie, w którym rozliczył się ze swoim występem w Tokio. 32-latak przekazał, że kilka dni po wywalczeniu medalu odczuwa wielki niedosyt.
- Kiedy teraz myślę na chłodno o tym wszystkim i oglądam się za siebie, widzę, jak bardzo jestem niezadowolony. Przez moment wydawało mi się, że przesadzam, ale z dnia na dzień zacząłem dostrzegać te wszystkie minusy, o których na co dzień nie mówi się publicznie. Wyszło na to, że wściekły jestem na SIEBIE jak nigdy - napisał polski młociarz na Instagramie.
Fajdek rozgoryczony swoim występem na igrzyskach
Polak w dalszej części przyznał, że ocenia swoją formę, przygotowanie oraz pracę całego sztabu trenerskiego na piątkę. Rozgoryczony jest szczególnie swoim występem w eliminacjach, które powinny przebiec łagodniej.
- Razem z trenerem Szymonem Ziółkowskim oraz fizjoterapeutą Rafałem Stachem odbudowaliśmy mój organizm z tragicznego stanu zdrowotnego do takiego stopnia, że po kilku latach zbliżyłem się do swoich rekordów życiowych, a niektóre nawet udało się poprawić. Kilkukrotnie nawet po przebudzeniu się rano nie odczuwałem żadnych dolegliwości - zanzczył Fajdek.
- Po drugie. Jest mi wstyd za mój występ w eliminacjach. Może nie za sam wynik, bo w tych zawodach chodzi o to, żeby po prostu przejść dalej, a nie bić rekordy, to sytuacja, w której się znalazłem, to, że znów musiałem wykonywać trzy próby, w efekcie czego trzeba było oczekiwać na wyniki zawodników z drugiej grupy. Cała ta lawina stresu, jaką spuściłem na siebie, wszystkich Kibiców, rodzinę - nie tego oczekuję od siebie jako czterokrotnego mistrza świata... Straciłem na ten konkurs za dużo czasu, zdrowia i energii - zaznaczył 32-latek.
- Po trecie. Presja - stres - klątwa igrzysk - demony – itp., itd... no jak tak można?! 32-letni facet, który rzuca młotem od 20 lat, robi to z automatu, daje się podpuścić mediom i hejterom? Doprowadza się do takiego stanu, że jest niemiły dla każdego dookoła? Nic tylko dać sobie liścia i wsadzić łeb w wiadro wody z lodem. Więcej klasy Paweł... - zakończył czterokrotny mistrz świata.
Fajdek będzie miał okazję na poprawę swojego olimpijskiego wyniku już za trzy lata podczas igrzysk w Paryżu. W przyszłym roku będzie miał okazję po raz piąty zdobyć tytuł mistrza świata podczas zawodów w amerykańskim Eugene.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: