Swiatsportu.pl > Piłka nożna > Oceny po meczu z Węgrami
Aleksy Kiełbasa
Aleksy Kiełbasa 19.03.2022 07:33

Oceny po meczu z Węgrami

Kamil Jóźwiak
TVP Sport - screen/YouTube
  • Reprezentacja Polski zremisowała wczoraj z Węgrami 3:3 w pierwszym meczu eliminacji MŚ

  • Niektórzy piłkarze zagrali zdecydowanie poniżej pewnego poziomu, ale jest też kilka dużych plusów

  • Bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem spotkania był Kamil Jóźwiak

Reprezentacja Polski zremisowała wczoraj 3:3 z Węgrami w Budapeszcie w swoim pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata. „Biało-czerwoni” przegrywali już 2:0, ale potrafili odrodzić się w najgorszym momencie, aby ostatecznie wyszarpać remis. Paulo Sousa podjął kilka decyzji personalnych, które wprowadziły dużo chaosu na boisku, ale co trzeba oddać Portugalczykowi to to, że znakomicie zareagował zmianami.

Wejście smoka zanotował Kamil Jóźwiak, który miał udział przy każdym golu Polaków, dzięki czemu zasłużył sobie na miano najlepszego piłkarza meczu. A jak wypadli jego koledzy? Naszych piłkarzy oceniliśmy w skali 1-6, gdzie 3. była notą wyjściową.

Oceny Polaków po meczu z reprezentacją Węgier

Pierwszy skład:

Wojciech Szczęsny 2: bramkarz Juventusu we wczorajszym spotkaniu nam po prostu nie pomógł. Przy pierwszym trafieniu rywali powinien być dużo lepiej ustawiony, ponieważ Wojtek odkrył zupełnie bliższy słupek, co ułatwiło zadanie Sallaiowi. W doliczonym czasie gry zaliczył „pusty przelot” przy jednym z dośrodkowań, co na szczęście nie miało większych konsekwencji. Właściwie Szczęsnego można pochwalić tylko za pewne wyjście na skraj pola karnego w 30. minucie, kiedy uprzedził przeciwnika i wybił piłkę głową.

Bartosz Bereszyński 3,5: najlepszy z polskich obrońców. Próbował pomóc Bednarkowi przy straconym golu, choć powinien zrobić to Helik. Trochę osamotniony na prawej stronie. Szymański w tym spotkaniu był praktycznie nieobecny, a mimo to piłkarz Sampdorii dawał radę. Asystował przy golu Lewandowskiego, a w doliczonym czasie gry zanotował ważny odbiór. Jedynym błędem było przyjęcie piłki na klatkę piersiową na początku drugiej połowy, co mogło mieć poważniejsze konsekwencje, bo Węgrzy przechwycili futbolówkę w naszym polu karnym.

Jan Bednarek – 2: niestety, ale stoper Southampton wciąż nie potrafi przenieść znakomitej formy z klubu na mecze reprezentacji Polski. Albo inaczej – potrafi, ale kiedy ma obok siebie Glika. Wczoraj nie zdążył powstrzymać Sallaia przy golu na 1:0. Partnerzy w tej sytuacji mu też niedostatecznie pomogli, ale Janek powinien być nieco lepiej ustawiony. Jego słaba ocena wynika również tego, że brakowało mu po prostu zgrania z Helikiem, a w naszej grze defensywnej panował duży chaos.

Michał Helik – 1,5: były duże oczekiwanie odnośnie debiutu stopera Barslney. Helik został rzucony na bardzo głęboką wodę i niestety nie będzie tego spotkania wspominał dobrze. Przy golu na 1:0 dla Węgrów, zamiast pomagać Bednarkowi, do którego miał bliżej od Bereszyńskiego, postanowił się zająć kryciem rywala. Niepewny przy wyprowadzeniu piłki. Raz z dobrej strony pokazał się pod polem karnym rywali, kiedy dobrze zgrywał piłkę głową po dośrodkowaniu. Z pewnością możemy patrzeć z nadzieją na jego kolejne występy, ale wczoraj Helik pojawił się po prostu w nowym środowisku, grał z nowymi kolegami, przeciwko dosyć silnej drużynie i to po prostu musiało skończyć się wpadkami. Nie ma w tym winy wyłącznie samego zawodnika.

Arkadiusz Reca – 1: bezproduktywny w grze ofensywnej. Już w pierwszej połowie zanotował 12 strat. Nieprzydatny w obronie. Zawinił przy ostatnim golu dla Węgrów, kiedy nieumiejętnie pilnował Williego Orbana. Zawodnik Crotone robił dużo szumu, podobnie jak wielokrotnie robił to Grosicki, ale nic z tego nie wynikało. Zmieniony dopiero w 79. minucie przez Macieja Rybusa. Reca do tej pory jeszcze nie zagrał w kadrze spotkania, po którym moglibyśmy powiedzieć, iż zasługuje na miejsce po lewej stronie boiska. Paulo Sousa nie powinien go wystawiać w starciu z Andorą, a już na pewno nie może tego zrobić w spotkaniu z Anglią. To byłoby zbędne i gwarantowane ryzyko.

Sebastian Szymański – 2,5: wystawienie piłkarza Dynama Moskwa na pozycji wahadłowego już od początku wydawało się niezbyt dobrym pomysłem. W klubie były piłkarz Legii gra głównie w środku na pozycji ofensywnego pomocnika tzw. dziesiątki. Lubi grę na małej przestrzeni, akcje kombinacyjne, a kiedy ma ścigać się na skrzydle z rywalem i jeszcze do tego przy swej mikruśnej postawie przepychać się w obronie, to jego walory blakną. Wczoraj mogliśmy jedynie zobaczyć przebłyski Szymańskiego, który posłał kilka dokładnych dośrodkowań w pole karne i był dosyć aktywny w grze ofensywnej. Zabrakło jednak jego zdecydowanej postawy w defensywie, przez co Bereszyński nierzadko bywał osamotniony na prawej stornie.

Grzegorz Krychowiak – 3,5: ostatnimi czasy Krychowiak zbierał bardzo krytyczne opinie, głównie za mecze w kadrze, ale i w klubie jego gra pozostawiała wiele do życzenia. Widać, że Grzegorz wrócił na odpowiedni poziom. Wczoraj dobrze radził sobie z grą pod presją rywala, potrafił dokładnie wyprowadzać piłkę i był pracowity w środku pola. Nie pokazał ze swojej strony fajerwerków, ponieważ zabrakło jakiegoś pozytywnego akcentu w ofensywie, ale to spotkanie świadczy o tym, że znów możemy liczyć na piłkarza Lokomotiwu Moskwa. Oby jego dyspozycja dalej sukcesywnie zwyżkowała, aż od samego Euro.

Jakub Moder – 2: pomocnik Brighton, który był tak chwalony za swój ostatni występ w barwach „Mew”, wczoraj pozostawał bardzo niewidoczny. Próbował kilku podań do przodu, jego zagrania były zazwyczaj precyzyjne, ale nie było w tym polotu i czegoś, co napędzałoby nasze akcje. Nie potrafił dorównać poziomem Krychowiakowi, co nie pozwoliło Polakom na zdominowanie Węgrów w środkowej strefie boiska. Występ słaby, ale nikt nie wątpi w przydatność i umiejętności Kuby. Oby to był po prostu jego słabszy dzień. Zresztą Moder ma jeszcze wiele czasu, na to, aby stać się kluczową postacią kadry.

Piotr Zieliński – 4,5: wszystkie dyskusje na temat tego, czy Zieliński będzie liderem kadry, czy nie i absurdalne słowa niektórych ekspertów, że ktoś oczekuje od gracza Napoli, że uda mu się przedryblować siedmiu rywali i strzelić gola, stały się już nudne. Nikt od „Ziela” tego nie wymaga. Kibice chcą po prostu widzieć zawodnika, który będzie pomagał w kreowaniu gry ofensywnej i da asystę. Wczoraj tak było. Zieliński wielokrotnie dobrze przetrzymywał piłkę, był aktywny i chętny do gry z partnerami. Na dodatek zanotował asystę przy trafieniu Jóźwiaka. Gdyby dołożył do tego gola, ocena byłaby jeszcze wyższa, a tak to jest po prostu dobra czwórka z plusem.

Arkadiusz Milik – 2: dużo więcej oczekiwaliśmy od napastnika Olympique'u Marsylia. Milik był co prawda aktywny, próbował nawet strzałów głową w 27. i 50. minucie, ale nie miał dobrych pozycji i trudno było o celne uderzenia. Brakowało jakieś próby strzału zza pola karnego i nieco więcej współpracy z Lewandowskim. Widać, że napastnik lepiej czuje się na boisku, niż jesienią, kiedy był przyspawany do krzesełka na trybunach w Neapolu, ale to nie jest jeszcze jego najlepsza wersja.

Robert Lewandowski – 4: przez większość spotkania niewidoczny. Nawet jak cofał się po piłkę, to niewiele z tego wynikało. Często ją tracił i był kopany przez rywali. Trzeba przyznać jednak, że wciąż brakowało mu wsparcia ze strony kolegów. Czwórka należy mu się tylko dlatego, że w kluczowym momencie objawił się jego geniusz i strzelił pięknego gola na wagę remisu. Kapitan uniósł ciężar wtedy, kiedy było to od niego wymagane.

Rezerwowi:

Kamil Glik – 3: pojawił się w 58.minucie zmieniając mającego na koncie żółtą kartkę Helika. Wniósł dużo spokoju do gry obronnej „Biało-czerwonych”, ale nie popisał się niczym spektakularnym. Zrobił po prostu swoje.

Kamil Jóźwiak – 6 (piłkarz meczu): wejście smoka i bezdyskusyjnie miano piłkarza spotkania. Pojawił się na boisku w 59. minucie, zmieniając Szymańskiego. Już 60. sekund później cieszył się z asysty przy golu Piątka, a za kolejną minutę już sam wpakował piłkę do bramki. Przy trzecim trafieniu Polaków brał udział w akcji na prawym skrzydle z Bereszyńskim, który dostarczył piłkę Lewandowskiego. Zmiana marzenie. Nie dało się nic więcej zrobić. „Józiu” tym występem powinien sobie wywalczyć miejsce w pierwszym składzie, bo jest na pewno dużo bardziej predysponowany do gry na skrzydle lub wahadle, niż Szymański.

Krzysztof Piątek – 4: zameldował się na boisku razem z Jóźwiakiem, zmieniając Modera. Wszedł i zrobił to, co do niego należało, czyli zdobył gola, który pozwolił naszym złapać kontakt Węgrami. Próbował być aktywny z przodu, ale niewiele z tego wynikało. Wysoka ocena jest głównie wynikiem tego, że to właśnie od trafienia napastnika Herthy spotkanie zmieniło swój przebieg.

Maciej Rybus i Kamil Grosicki grali zbyt krótko, aby ich występy móc poddać rzetelnej ocenie.

Ocena selekcjonera:

Paulo Sousa 3,5: za co należy pochwalić naszego nowego selekcjonera, to za odwagę i zmiany, z którymi trafił. Niestety jednak Portugalczyk przeszarżował trochę z przemeblowaniem w kadrze. Zrobił to zbyt szybko, a powinno to odbywać się bardziej stopniowo. Zrezygnowanie z Kamila Glika, bez którego wielokrotnie przekonywaliśmy się, że nasza obrona gra niepewnie, a widać to zwłaszcza po Janie Bednarku, było wpakowaniem się na minę. Kiedy stoper Benevento pojawił się na placu gry, z tyłu znów zapanował nieco większy spokój. Nie sprawdził się wariant z Sebastianem Szymańskim na wahadle i z Arkadiuszem Recą na tej samej pozycji po przeciwległej stronie boiska. Widać, że szkoleniowiec ma jednak pomysł na kadrę i co najważniejsze, potrafił zaszczepić u piłkarzy dużą pewność siebie, która pozwoliła im gonić wynik. Nie było tragedii, ale trzeba przyznać, że niektóre decyzje personalne Sousy były nietrafione i zbyt lekkomyślne.

Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: