Artur Szpilka opowiedział o swoich problemach zdrowotnych i przeprosił Andrzeja Gołotę
Artur Szpilka rozmawiał ostatnio z "Przeglądem Sportowym". Pięściarz udzielił bardzo mocnego wywiadu, w którym opowiedział o swoim zdrowiu. Lekarze orzekli, że "Szpila" doznał nieodwracalnych urazów głowy i jak sam przyznał, odczuwa już pewne objawy. Ponadto zawodnik z Wieliczki postanowił przeprosić Andrzeja Gołotę.
Artur Szpilka zdradził prawdę na temat swojego zdrowia
Pięściarz ma pewne objawy wskutek ciosów, które otrzymał w ringu
Ponadto "Szpila" przeprosił Andrzeja Gołotę za negatywne komentarze pod jego adresem
Zawodnik zdradził także, że po zakończeniu kariery chce zostać przy boksie i pomagać dzieciom
Kariera pięściarska Artura Szpilki od dłuższego czasu jest na dużym zakręcie. Zawodnik z Wieliczki marzył o mistrzostwie świata i nawet stoczył walkę z Denotayem Wilderem o pas federacji WBC, ale został ciężko znokautowany przez Amerykanina.
To był moment zwrotny dla Polaka, którego dalsze poczynania były równią pochyłą w dół. Nadzieją na powrót do formy sprzed walki z Wilderem była współpraca "Szpili" z Andrzejem Gmitrukiem, ale trener zginął w dramatycznych okolicznościach. Od tamtego momentu pięściarz wielokrotnie oberwał już od rywali, co jak się okazuje ma swoje konsekwencje.
Artur Szpilka przyznał, że ma problemy z głową
Niestety kolejne nokauty pozostawiają po sobie ślady. Artur Szpilka przyznał na łamach "Przeglądu Sportowego", że odczuwa już pierwsze skutki ciosów rywali, a neurolog powiedział mu, że zmiany są nieodwracalne.
– Mam w głowie duży znak zapytania, szczególnie po rozmowie z neurologiem. Człowiek się nad tym wszystkim zastanawia, a tu ktoś jeszcze mówi ci, że te wszystkie nokauty, uderzenia to są już nieodwracalne skutki. Że boks zabija ileś tam neuronów. Odpukać, nie odczuwam żadnych większych problemów z głową, żadnych bóli. Nie seplenię, jak słyszysz. Ale już na przykład łapię się na tym, że czasami zapominam, co mam powiedzieć. Tu zapomnę jakiegoś słowa, tam coś. Zapominam się. Nigdy wcześniej tak nie miałem. Przed walką miałem rezonans magnetyczny. Zaczerwienienia, torbiele na mózgu, jakieś ogniska - przyznał pięściarz z Wieliczki.
Dlatego "Szpila" coraz częściej zastanawia się, czy jego dalsza przygoda z boksem ma jakiś sens, bo nawet w ringu dotykają go pewne problemy związane z głową.
- Jakby mózg odmawiał mi posłuszeństwa. Na zasadzie: wiem, czego nie powinienem robić, czego powinienem unikać, a i tak to do mnie wraca. Trafiasz chłopa i nagle stajesz. To mi się nie dzieje na ulicy, w sparingach. Tylko w ringu - wyjawił 32-latek.
"Szpila" przeprasza Andrzeja Gołotę i po zakończeniu kariery chce pomagać dzieciom
Artur Szpilka od zawsze znany jest tego, że nie gryzie się w język i mówi to, co ma na myśli. Zwłaszcza w czasach młodości pięściarz wielokrotnie był autorem kontrowersyjnych, a nawet obraźliwych wypowiedzi. Ich adresatem był m.in. Andrzej Gołota, którego zawodnik postanowił przeprosić.
- Dziś czuję się tak, jak ci, których oceniałem. Wszystkie słowa, które wypowiedziałem, obracają się przeciwko mnie. Kiedyś dość buńczucznie wypowiadałem się na temat Andrzeja Gołoty. Nie mając zielonego pojęcia, o czym mówię, bo nigdy nie byłem znokautowany. (...) Dlatego chciałbym go przeprosić. Mówiłem to wszystko jako młody szczyl, świeżak, który się wspinał i nie rozumiał życia. Byłem na innym etapie. "Szpila" powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że na razie nie zamierza przechodzić do MMA, o czym mówiła się już dosyć poważnie. Pięściarz na ten moment nie chce myśleć o żadnych walkach i poukładać sobie wszystko w głowie. 32-latek zdradził za to, że chciałby zostać przy boksie po zakończeniu kariery i stworzyć reality show.
- Czuję, że chciałbym zostać przy boksie, pomagać dzieciakom. Mam plan stworzenia swojego programu, dla dzieci z domów dziecka, z patologii, z poprawczaków. Żeby boks ich stamtąd wyciągał, żeby dawał im jakieś możliwości. Boks może być iskrą, która rozpali ogień. Pokaże, że można. I to nie tylko dzieciakom, które występowałyby w moim programie. Również tym, które będą oglądać go w telewizji, wysyłać esemesy. Mam dobre relacje z Polsatem, kontakty z ośrodkami wychowawczymi. To byłby taki reality show. Jeździłbym po Polsce, sprawdzał te dzieciaki. Wygrany turnieju dostawałby stypendium – opowiedział Szpilka. Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: