Dramat Kamili Lićwinko w finale skoku wzwyż w Tokio. Polka rozpłakała się przed kamerami
Kamila Lićwinko nie zdołała włączyć się do walki o medale olimpijskie w Tokio w konkursie skoku wzwyż. Polka zajęła dopiero 11. miejsce, co dla kibiców było wielkim zaskoczeniem. Po zakończeniu zawodów nasza reprezentantka nie była w stanie opanować emocji i rozpłakała się, udzielając wywiadu dla Eurosport Polska.
-
Kamila Lićwinko zajęła 11. miejsce w finale konkursu skoku wzwyż podczas igrzysk olimpijskich w Tokio
-
Polka nie zdołała pokonać wysokości 1,96 i szybko odpadła z walki o medale
-
Po zakończeniu udziału w zawodach Lićwinko była wyraźnie poruszona i rozpłakała się w trakcie wywiadu
-
Nasza reprezentantka zapowiedziała, że zamierza zakończyć karierę
Kamila Lićwinko nie będzie dobrze wspominać udziału w finale konkursu skoku wzwyż na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Polka zajęła 11. miejsce i szybko odpadła z rywalizacji. Po zawodach nie była w stanie powstrzymać łez.
Kamila Lićwinko tylko jedenasta w finale skoku wzwyż w Tokio
Sobotni finał skoku wzwyż kobiet na igrzyskach olimpijskich w Tokio przyniósł kibicom sporo emocji. Złoty medal wywalczyła zawodniczka Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Maria Lasickiene, która jako jedyna zaliczyła wysokość 2,04 m. Drugie miejsce zajęła Nicola McDermott z Australii (2,02 m), a trzecie Jarosława Mahuczich z Ukrainy (2 metry)
Emocje niestety szybko skończyły się dla polskich kibiców. Nasza reprezentantka, Kamila Lićwinko, sensacyjnie wręcz szybko odpadła z konkursu i zajęła dopiero 11. miejsce. Polka już przy wysokości 1,93 miała problemy i zaliczyła ją dopiero w trzeciej próbie. Niestety ani razu nie zdołała pokonać wysokości 1,96 i zakończyła walkę o medal.
Dla kibiców był to szok, gdyż Lićwinko w ostatnich miesiącach prezentowała dobrą formę, która dawała nadzieję na udany start w Tokio. Najbardziej załamana była jednak sama zawodniczka, która po zakończeniu udziału w konkursie, stanęła przed kamerami telewizyjnymi, by udzielić kolejnych wywiadów.
Kamila Lićwinko w rozmowie z TVP Sport była wyraźnie wstrząśnięta swoim niepowodzeniem. Wyznała, że w ostatnich dniach miała problemy zdrowotne i przeszła udar cieplny. Zapewniała jednak, że jest w dobrej dyspozycji i nie rozumie, dlaczego dzisiaj jej start zakończył się rozczarowaniem.
- Nie wiem co powiedzieć. Jestem w szoku, że tak kiepsko skakałam. Dwa dni temu w eliminacjach oddałam dobry skok na 1,95, przyzwoity na 1,93. Dzisiaj czułam się bardzo zmęczona. Te eliminacje dały mi w kość, przeszłam lekki udar cieplny. Nie wiem, czy to konsekwencje tego. Jestem bardzo rozczarowana. Myślałam, że dopiero przeskoczenie dwóch metrów mnie zatrzyma. Brak mi słów, naprawdę - powiedziała Lićwinko.
- Nie wiem, co się dzisiaj stało. Wierzyłam, że jestem w dobrej formie. Nie biegałam, po prostu nie biegałam, nie wiem dlaczego. Nie czułam się zestresowana, wiedziałam, że nie mam nic do stracenia - dodała 35-latka.
Lićwinko nie mogła powstrzymać łez przed kamerą
Kamila Lićwinko w emocjach zdradziła dziennikarzowi TVP Sport, że prawdopodobnie już więcej nie zobaczymy jej na wielkiej imprezie. Nasza reprezentantka zapowiedziała, że zamierza zakończyć karierę. Widać było ogromne poruszenie, gdy wypowiadała te słowa .
- Dokonaliśmy z Michałem [Lićwinko, trenerem i mężem - przyp. red.] rzeczy niemożliwych, trzy lata po urodzeniu dziecka jestem w finale igrzysk olimpijskich. Naprawdę byłam w bardzo dobrej dyspozycji, dlatego jest mi tak przykro, że skoczyłam tak mało i zajęłam dopiero 11. miejsce. Po raz kolejny mi się nie udało, już więcej nie spróbuję. Szkoda - powiedziała Lićwinko.
Wkrótce ponownie stanęła przed kamerami, tym razem by porozmawiać z dziennikarzami Eurosportu. Lićwinko mówiąc o swojej porażce, nie była już w stanie powstrzymać łez i rozpłakała się przed kamerą.
- Jestem tak zawiedziona. Jest mi tak przykro, bo zasłużyłam na to, by skoczyć więcej - mówiła smutna Kamila Lićwinko.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: