Geiger zwycięża w Planicy
Dzisiejsze zmagania na słoweńskiej Letalnicy stal pod dużym znakiem zapytania. Poprzedzające konkurs kwalifikacje zostały odwołane ze względu na zbyt silne podmuchy wiatru. Początkowe rywalizacja miała rozpocząć się o 15:00. Następnie start zawodów przekładano na 15:15, ale te ruszyły dopiero o 15:30. Niestety nie było to szczególnie sprawiedliwe i przyjemne widowisko, gdyż co i rusz konieczne okazywały się przerwy, ponieważ wiatr dawał o sobie znać. Przez pierwsze 50 minut skoki oddało zaledwie 19. zawodników, a dopiero gdzieś od połowy stawki, czyli 30. skoczka wszystko odbywało się w miarę płynnie.
Duży postęp Stocha i Kubackiego, bez przełożenia na wynik
Pierwszym z reprezentantów Polski, który zasiadł na belce, był Kamil Stoch. Nasz zawodnik wystartował z niespotykanie niskim 6. numerem, a to dlatego, że skoczkowie oddawali skoki według klasyfikacji lotów narciarskich, a w tym sezonie rozegrano tylko jeden konkurs, ten wczorajszy, w którym nasz mistrz nie punktował. Trzykrotny mistrz olimpijski był dwukrotnie wycofywany z platformy startowej, ze względu na silne podmuchy wiatru. Na szczęście do trzech razy sztuka. Stoch wreszcie miał okazję ruszyć po rozbiegu i udało mu się oddać całkiem dobry skok na odległość 212 metrów, co było jego najlepszą próbą w tym tygodniu na Letalnicy. Ostatecznie nie miało to jednak przełożenia na jego wynik.
Zawody niestety nie odbywały się płynnie. Przed skokiem Mackenziego Boyd-Clowsa również mieliśmy kilkuminutową przerwę. Wiatr nie pozwalał kontynuować zawodów, ale kiedy Kanadyjczyk otrzymał zielone światło, podczas swojej próby wylądował na punkcie K, czyli 200 metrze. Podobne problemy miało później jeszcze kilku kolejnych zawodników i co ciekawe niemal w każdym takim przypadku zawodnik dopiero za trzecim razem miał pozwolenie na oddanie skoku.
Kolejna znacznie dłuższa przerwa miała miejsce przed skokiem 20. Niko Kytosaho. Fin ostatecznie osiągnął 200,5 metra. Z numerem 24. na rozbiegu pojawił się Dawid Kubacki. Polak wykorzystał sprzyjające warunki i wylądował na 230 metrze. To wyraźny progres do tego, co zobaczyliśmy wczoraj w wykonaniu podopiecznego Michala Doleżala. Następnym z Polaków był Klemens Murańka . Nasz zawodnik miał niestety duży problemy w powietrzu. Jego lot był bardzo niespokojny, co odbiło się na odległości, która wyniosła tylko 199,5 metra.
W dalszej części rywalizacji podmuchy wiatru już nie były tak silne, ale niestety zaczęło "kręcić", co powodowało, że konkurs stał się jeszcze bardziej niesprawiedliwy. Niektórym wiało pod narty, a innym zawiewało w plecy. Dowodem tej loterii może być wynik Junshiro Kobayashiego, który skoczył 199,5 metra, ale dostał taką rekompensatę, iż mógł wyprzedzić rywali, którzy skoczyli nawet powyżej 210 metrów. Kilka chwil po Japończyku na belce zasiadł Andrzej Stękała. Zawodnik z Zakopanego najpierw musiał opuścić platformę startową, ale dosyć szybko na nią powrócił. Niestety nasz skoczek miał dosyć trudne warunki i udało mu się uzyskać tylko 203,5 metra, a w związku z niższą rekompensatą, 25-latek również znalazł się za reprezentantem Kraju Kwitnącej Wiśni.
Sensacyjnie rewelacyjny występ zaliczył Jakub Wolny, który objął prowadzenie w konkursie. Po chwili stracił je na rzecz Piotra Żyły, jednak pomimo dobrych prób Polacy nie mogli liczyć na zwycięstwo. Kolejni zawodnicy, a więc Yukiya Sato i Domen Prevc, potwierdzili swoją dobrą dyspozycję i obaj wyprzedzili naszych reprezentantów.
Bardzo trudne warunki w Planicy
Walka o zwycięstwo toczyła się do ostatniego skoczka i w trudnych warunkach nie zawiódł Karl Geiger. Po nim skakali jeszcze Markus Eisenbichler i Ryoyu Kobayashi, ale nawrót wiatru nie pomógł im w zwycięstwie. Niemiec stanął na podium z Kobayashim i Borem Pavlovciciem.
Najlepszym z Polaków był Piotr Żyła, który zajął siódme miejsce, dziesiąty był Jakub Wolny. Liczymy na to, że jutrzejszy konkurs odbędzie się w znacznie bardziej korzystnych warunkach.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: