Legia Warszawa pokonała Florę Tallinn 2:1 po golu w końcówce
Legia Warszawa w środowy wieczór rozpoczęła walkę o awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Przeciwnikiem mistrzów Polski była estońska Flora Tallinn. Rywale dzielnie walczyli z zespołem prowadzonym przez Czesława Michniewicza. O zwycięstwie Legii zadecydował gol strzelony już w doliczonym czasie gry.
-
Legia Warszawa rozpoczęła walkę w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów
-
Piłkarze Czesława Michniewicza zmierzyli się na własnym boisku z estońską Florą Tallinn
-
Mistrzowie Polski wygrali 2:1 dzięki bramce strzelonej w doliczonym czasie gry przez Rafaela Lopesa
Legia Warszawa rozpoczyna walkę o awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W środę najlepsza drużyna ostatniego sezonu Ekstraklasy zmierzyła się z Florą Tallinn. "Wojskowi" wygrali 2:1 po golu w końcówce.
Legia Warszawa walczy o Ligę Mistrzów
Środa to kolejny ważny dzień w historii Legii Warszawa. Mistrzowie Polski o godzinie 21:00 rozpoczęli walkę w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Stołeczny klub na własnym boisku zmierzył się z estońską Florą Tallinn.
Spotkanie rozpoczęło się kapitalnie dla Legii Warszawa. W trzeciej minucie Bartosz Kapustka przeprowadził kapitalny rajd przez kilkadziesiąt metrów i płaskim strzałem sprzed pola karnego zaskoczył bramkarza rywali. "Wojskowi" wyszli na prowadzenie 1:0.
Radość z bramki szybko popsuł jednak bohater bramkowej akcji. Bartosz Kapustka najprawdopodobniej w trakcie celebrowania gola doznał kontuzji, która zmusiła go do opuszczenia boiska. Kluczowy gracz drużyny Legii zszedł został zmieniony w szóstej minucie meczu przez Bartosza Slisza.
Najlepszą okazję do podwyższenia prowadzenia Legia miała w 26. minucie. Wówczas piłka spadła w polu karnym pod nogi Luquinhasa, Brazylijczyk uderzył na bramkę, jednak piłka minimalnie przeleciała obok prawego słupka.
Zawodnicy Flory Tallinn nie ograniczali się jedynie do bronienia dostępu do własnej bramki. W 27. minucie bardzo mocno bramce Legii zagroził Sergej Zenjov. Kapitalnie między słupkami zachował się jednak Artur Boruc, który zatrzymał strzał. Doświadczony bramkarz mógł mieć pretensje do swoich kolegów z defensywy po tej akcji.
Więcej bramek do przerwy już nie obejrzeliśmy. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Legii Warszawa 1:0.
Rozczarowujący remis przy Łazienkowskiej
Tak, jak mocno Legia rozpoczęła pierwszą połowę, tak początek drugiej części gry ułożył się fantastycznie dla Flory Tallinn. W 53. minucie Henrik Ojamaa, były piłkarz Legii, zakręcił jej obrońcami w polu karnym i dograł na piąty metr, gdzie do piłki doszedł Rauno Sappinen. Estończyk nie pomylił się w stuprocentowej sytuacji i wyrównał stan meczu na 1:1.
W 62. minucie wreszcie groźniej zaatakowała Legia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskoczył Artur Jędrzejczyk i zdołał oddać strzał na bramkę. Golkiper estońskiej drużyny jednak popisał się świetną interwencją i odbił piłkę na kolejny róg. Po kolejnym dośrodkowaniu znów udało się Legionistom oddać strzał, jednak piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką.
Legia zagroziła bramce Flory Tallinn ponownie w 74. minucie po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Mateusz Wieteska zdołał skierować piłkę w światło bramki, ale jeden z obrońców Flory wybił piłkę z linii bramkowej! Legia była o krok od objęcia prowadzenia.
Legia długo biła głową w mur, jednak wreszcie udało jej się skruszyć defensywę Flory Tallinn. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Legioniści wykonywali rzut wolny i dośrodkowali piłkę w pole karne. W zamieszaniu w "szesnastce" rywali najlepiej zachował się Rafael Lopes, który uderzył potężnie z woleja i umieścił piłkę w bramce!
Legia Warszawa wyszła na prowadzenie 2:1. Dobrze grającym tego dnia Estończykom nie udało się już doprowadzić do wyrównania i to mistrzowie Polski są w lepszej sytuacji przed rewanżem, który odbędzie się za tydzień.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: