Legia Warszawa wygrała Lechią Gdańsk
-
Legia Warszawa wygrała w Gdańsku z Lechią 1:0
-
Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił Tomas Pekhart z rzutu karnego
-
Legioniści są coraz bliżej obrony tytułu mistrzowskiego
Jeszcze przed meczem było wiadomo, że Legia Warszawa nawet w przypadku zwycięstwa nad Lechią w niedzielę na pewno nie będzie świętowała tytułu mistrzowskiego. Legioniści przed meczem mieli sześć punktów przewagi nad drugą Pogonią Szczecin i siedem nad trzecim Rakowem Częstochowa, ale podopieczni Marka Papszuna mają do rozegrania jeszcze zaległe spotkanie ze Stalą Mielec.
Legioniści os początku spotkania z Lechią starali się narzucić swoje warunki gry. Dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali więcej podań, ale nie przekładało się to na konkretne sytuacje strzeleckie.
Legia Warszawa wygrała z Lechią Gdańsk
W pierwszych 30. minutach spotkania Wojskowi tylko dwa razy zmusili Dusana Kuciaka do większego wysiłku. Najpierw mocno na bramkę uderzał Filip Mladenović, a później w bardzo dobry strzał oddał Luquinhas, ale Słowak dwukrotnie wychodził zwycięsko z tych pojedynków.
Lechia nie miała zbyt wiele do zaoferowania w ofensywie. Sporo szumu na prawym skrzydle bezskutecznie próbował robić Joseph Ceesay, kolejne dośrodkowania w pole karne słał Conrado, ale podopiecznym Piotra Stokowca nie udało się oddać ani jednego celnego strzału na bramkę Artura Boruca.
Na drugą połowę piłkarze wychodzili przy gęsto padającym deszczu ze śniegiem. Zaledwie po kilku minutach murawa pokryta była białą warstwą puchu. Widać było, że zwodnicy obu zespołów mieli problemy z opanowaniem piłki.
Na początku drugiej części spotkania dużo częściej gwizdka zaczął musiał używać sędzia Jarosław Przybysz. Było sporo fauli, a gra toczyła się głównie w środku pola. Brakowało spójności i ciągłości w rozegraniu akcji.
Legia coraz bliżej mistrzostwa
Bliżej wyjścia na prowadzenie była Lechia. Flavio Paixao wykorzystał błąd w przyjęciu Mateusza Hołowni, ale z ostrego kąta trafił w słupek. Chwilę później sam na sam z Borucem stanął Łukasz Zwoliński, ale bramkarz Legii stanął na wysokości zadania.
Z kolei Kuciak przez długi czas drugiej połowy pozostawał bezrobotny. Dopiero 68.minucie spotkania Luquinhas popisał się fenomenalną akcją indywidualną, wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Mario Malocę. Po konsultacji z VAR sędzia Przybysz wskazał na 11. metr. Rzut karny na gola pewnym strzałem zamienił Tomas Pekhart.
Na osiem minut przed końcem po raz kolejny rywalizację z Borucem przegrał Zwoliński. Napastnik Lechii z dużym poświęceniem zaatakował piłkę i z impetem uderzył w słupek. Jeszcze w samej końcówce, bardzo dobrą okazję do strzelenia gola na 2:0 miał Rafael Lopes, ale fantastyczną interwencją popisał się Kuciak.
Legia mistrzem Polski może zostać już w środę. Wtedy w Białymstoku miejscowa Jagiellonia będzie podejmować trzeci Raków Częstochowa. Jeżeli Medaliki stracą punkty, to zapewnią warszawiakom tytuł. Jeżeli podopieczni trenera Papszuna wygrają, to Legia będzie mogła przypieczętować mistrzostwo w sobotnim meczu przeciwko Wiśle Kraków.
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 0:1 (0:0) 69' Pekhart (k)
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: