Łzy Darii Pikulik. Polka szczerze po swoim dramacie
Igrzyska olimpijskie w Tokio miały być wielką imprezą w wykonaniu Darii Pakulik. Nasza brązowa medalistka mistrzostw świata w Japonii wymieniana była jako jedna z kandydatek do medalu w omnium. Jej marzenia zostały zniszczone przez rywalkę i wielką kraksę. Polka nie potrafiła opanować łez po całym zajściu.
-
Igrzyska olimpijskie: Daria Pikulik brała udział w kraksie i nie ukończyła rywalizacji w omnium
-
Polka po całym zdarzeniu nie potrafiła powstrzymać łez przed kamerami
-
24-latka otwarcie mówi, że w Tokio było ją stać na medal
Igrzyska olimpijskie w Tokio mogły się pięknie zakończyć dla Polski. Ostatniego dnia rywalizacji na starcie konkurencji omnium (wieloboju) w kolarstwie torowym stanęła Daria Pikulik, nasza ostatnia nadzieja medalowa.
Igrzyska olimpijskie: Daria Pikulik zalana łzami
Polka w ubiegłym roku sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata w omnium i upatrywana była jako jedna z faworytek do medalu w Tokio. Jednak jej marzenia o olimpijskim podium zostały zniszczone już w pierwszej konkurencji.
Reprezentantka Polski na okrążenie przed metą jechała w czołówce podczas scratchu, ale jadąca tuż przed nią Włoszka, Elisa Balsamo wpadła w jedną z rywalek, a później poleciało efektem domina. Pikulik wjechała w leżącą przeciwniczkę, a w nią kolejne. W kraksie brało udział łącznie dziewięć zawodniczek.
Polka, razem z pozostałymi zawodniczkami, które brały udział w wypadku, zostały sklasyfikowane na 13. miejscu. Pikulik jeszcze wystartowała w wyścigu tempowym, ale po kilku okrążeniach wycofała się z rywalizacji. 24-latka po zawodach przyznała, że jest mocno poobijana, a w trakcie kraksy przejechały po niej trzy zawodniczki.
- Ciężko mi się oddychało, też trochę głowa "siadła". Chyba nie byłam przygotowana na taki rozwój zdarzeń. Byłam dobrze ustawiona przed wyścigiem. Przed ostatnią rundą czułam, że moje nogi są w stanie wygrać ten wyścig. Niestety, Włoszka przede mną zrobiła "rybę", nie zdążyłam się wyratować i była kraksa - powiedziała w rozmowie z TVP Sport.
Dramat reprezentantki Polski
Chwilę później nasza zawodniczka zalała się łzami i przyznała, że do Tokio przyjechała w najlepszej formie, takiej, jakiej nie miała jeszcze nigdy wcześniej. Polka jest przekonana, że było ją stać na olimpijski medal. - Zawsze powtarzam, że szczęście sprzyja lepszym i dzisiaj widocznie nie byłam najlepsza - powiedziała.
- Wiem, że byłam gotowa. Trzy lata temu byłam w szarej d***e. Naprawdę ciężko walczyłyśmy z dziewczynami, żeby się tu dostać. To była ciężka walka, tak naprawdę ostatnim wyścigiem w MŚ w Berlinie wywalczyłyśmy kwalifikację. Szkoda, że to tak wszystko się potoczyło - dodała.
Ostatecznie Polka nie została sklasyfikowana. Złoto zdobyła Amerykanka Jennifer Valente, srebro powędrowało do Japonki Yumi Kajihary, a podium uzupełniła Holenderka Kirsten Wild.
Dla Pikulik to kolejna kraksa na igrzyskach olimpijskich w Tokio. W pierwszej brała udział podczas rozgrywania konkurencji madison, gdzie startowała razem z siostrą Wiktorią. Ostatecznie Biało-Czerwone zajęły szóste miejsce.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: