Maciej Kot opowiedział o swojej sytuacji w kadrze
-
Maciej Kot samodzielnie będzie przygotowywał się do kolejnego sezonu Pucharu Świata
-
Polski skoczek od kilku lat nie może wrócić do formy i sztab kadry uznał, że to będzie najlepsze rozwiązanie
-
Mimo wielu trudności i obowiązków Kot wierzy, że pojedzie w lutym na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie
-
Skoczek początkowo chciał pracować z trenerem, który w przeszłości potrafił wyciągnąć go z kryzysu, ale nie zgodził się na to sztab kadry
Maciej Kot od trzech lat jest na poważnym zakręcie swojej kariery. Skoczek jeszcze w 2018 roku był ważnym członkiem reprezentacji Polski podczas igrzysk w Pjongczangu. Mało tego, w drużynie cieszył się z brązowego medalu.
Od tamtego czasu forma skoczka stale pikowała. Zarówno Stefan Horngacher, jak i Michal Doleżal tylko sporadycznie dawali mu okazję do występu w zawodach Pucharu Świata. Nawet jeżeli występował, to często nie potrafił awansować do serii finałowej.
Maciej Kot skomentował swoją sytuację w kadrze
Słaba forma zawodnika spowodowała, że nie mógł być one pewny miejsca w reprezentacji Polski na następny sezon. Ostatecznie sztab trenerski kadry zdecydował, że skoczek będzie przygotowywał się do sezonu olimpijskiego we własnym zakresie.
Zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty skomentował swoją obecną sytuację w kadrze. Jednocześnie zaznaczył, że trener Doleżal tą decyzją chce pomóc mu wrócić do swojej najlepszej formy.
- Sztab zadziałał bardzo fair. Najpierw porozmawialiśmy ze sobą, a dopiero potem informacja wyszła do mediów. Do dogrania pozostały szczegóły organizacyjne - przekazał polski skoczek. - Widzę u Michala Doleżala chęć poprawy mojej dyspozycji i pomocy zawodnikowi. Nie jest tak, że ktoś chce działać przeciwko mnie i utrudnić mi powrót do dalekiego skakania - dodał.
- Wyzwanie jest olbrzymie, odpowiedzialność również. Ale zaakceptowałem takie warunki. Wszyscy wiedzą, co mają robić. Dużo wyjdzie w praniu. O wszystkich aspektach nie mogę mówić, ale jestem zmotywowany do walki o wysoką formę - podkreślił polski skoczek.
Sam skoczek wyznał, że jeszcze nie do końca wie, jak ten nowy system ma wyglądać, ale w najbliższym czasie czekają go rozmowy ze sztabem, żeby wszystko uściślić. - Trzeba się dotrzeć i sprecyzować zasady - przekazał.
Związek nie pozwolił Kotowi pracować z byłym trenerem
Jednocześnie 29-latek rozpoczął już treningi na skoczni. Na razie oddaje skoki pod okiem swojego brata Jakuba, który jest byłym skoczkiem, a obecnie trenerem klubowym. - Braterska współpraca może mi pomóc. Długo siedzieliśmy nad tematem przygotowań do sezonu. Analizowaliśmy, co mogłoby pomóc. Kuba bardzo się zaangażował. Obecnie jestem na obozie w Szczyrku - właśnie z bratem - przekazał Kot.
Przy okazji Kot przyznał, że początkowo chciał trenować z Maciejem Maciusiakiem, który w przeszłości pomógł mu wrócić na właściwe tory. Obecnie szkoleniowiec jest jednym z asystentów trenera Doleżala.
- To był mój pierwszy pomysł. Jednak decyzja w sztabie jest taka, że mam szukać pomocy poza nim. Maciek jest więc w grupie trenerów, z którymi nie mogę trenować. Moim zdaniem w trakcie sezonu może się to jednak zmienić - powiedział Kot.
- Dostałem wytyczne, których się trzymam. Muszę dostosować się do nowych reguł, ale Maciek jest trenerem, który nigdy nie odmawia pomocy. Ten temat na pewno nie jest zamknięty - zaznaczył polski skoczek.
Polak nie traci nadziei, na swój powrót do czołówki Pucharu Świata, a także liczy, że uda mu się pojechać na igrzyska w Pekinie. Jak przyznał, zdaje sobie sprawę z tego, że o to wcale nie będzie łatwo.
- W szkole byłem niezły z matematyki, ale nie potrafię procentowo ocenić szans na wylot do Pekinu. Rachunek prawdopodobieństwa nic tutaj nie da. Podchodzę do tematu ze stuprocentową motywacją i nie ukrywam, że igrzyska są moim głównym celem. Stąd wczesny start przygotowań do sezonu. Wszystko jest ukierunkowane na Pekin - przekazał Polak.
- Wiara w to, że nowy system zadziała, jest kluczowa. Spoglądam w przyszłość pozytywnie. Podjąłem się podróży w nieznane, ale na horyzoncie zaczynają przebijać się pierwsze promienie słońca. To cieszy - zaznaczył na koniec.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: