"Kibice" Schalke zaatakowali piłkarzy (WIDEO)
-
Bundesliga po ponad 30 latach żegna się z Schalke 04 Gelsenkirchen
-
Po porażce 0:1 z Arminią Bielefeld zespół z Zagłębia Ruhry stracił matematyczne szanse na utrzymanie
-
Po powrocie do Gelsenkirchen piłkarze Schalke musieli zmierzyć się z agresywnymi kibicami
-
Piłkarze musieli uciekać i się chować, a w ruch posły jajka, pirotechnika i inne narzędzia, a samochody graczy zostały całkowicie zniszczone
Bundesliga na cztery kolejki przed końcem sezonu poznała swojego pierwszego spadkowicza. Po ponad trzydziestu latach z najwyższą klasą rozgrywkową żegna się Schalke 04 Gelsenkirchen.
Obecny sezon w wykonaniu piłkarzy Die Königsblauen był dramatyczny. Na 30 kolejek wygrali tylko dwa spotkania i ponieśli aż 21 porażek. Ich bilans bramkowy to 18 strzelonych i aż 76 straconych goli. Spadek przypieczętowała wtorkowa porażka z Arminią Bielefeld 0:1 na wyjeździe.
Bundesliga świadkiem dramatycznych scen w Gelsenkirchen
Niemieckie media informują, że po meczu pod stadionem Schalke zebrała się grupa 500 - 600 kibiców Die Königsblauen. Zaraz po przyjeździe autokaru doszło do spięcia na linii pseudokibice - zawodnicy. "Fani" mieli uciąć sobie krótką rozmowę z piłkarzami, ale gracze natychmiast zostali zaatakowani.
"Bild" opisuje, że rozwścieczeni spadkiem "fani" Schalke zaatakowali członków zespołu. Piłkarze mieli zostać obrzuceni jajkami, w ruch poszła także pirotechnika. Gracze chowali się albo w autokarze, albo w pośpiechu uciekali do budynków klubowych. Zniszczone zostały także samochody zawodników.
Całą sytuację opisał starszy inspektor, Matthias Buescher, który w rozmowie ze sport1.de mówił o "masowej agresji". - Podobno dwóch graczy zostało kopniętych, poleciały jajka i pirotechnika - przekazał.
- Piłkarze uciekli, a potem stu naszych oficerów interweniowało. Prawdopodobnie nikt nie doznał urazu. Poszkodowani nie są znani i nie było aresztowań. Trwają ustalenia, dotyczące osób zaangażowanych w ten atak - powiedział funkcjonariusz.
Piłkarze Schalke zostali zaatakowani przez "kibiców"
Ta sama redakcja dotarła do jednego z piłkarzy Schalke, który anonimowo opowiedział o tym, co się stało w nocy. - Powiedziano nam głośno i wyraźnie, że powinniśmy się wstydzić, a wszystkich ma tutaj nie być w kolejnym roku. Zagrożono, że jeśli tak się nie stanie, nasze życie będzie piekłem - wyjawił.
- Potem obrzucono nas jajkami, rozległ się huk, a kibice nas zaatakowali. Po prostu zaczęliśmy biec. To był strach, czysty strach! Niektórzy z nas zostali skopani - dodał.
- Jestem w szoku i nie wiem, jak możemy przystąpić do kolejnych meczów. Nie rozumiem, dlaczego zostaliśmy wydani kibicom. Działacze powiedzieli nam, że to będzie tylko krótka rozmowa - zakończył.
Komunikat w sprawie wtorkowego zajścia wydało także samo Schalke. Klub poinformował, że doszło do "krótkiej rozmowy z grupami kibiców", po której doszło do awantury. - W trakcie spotkania niektóre osoby z tłumu przekroczyły granice niepodlegające negocjacjom - czytamy w komunikacie.
- Klub rozumie frustrację i złość związaną ze spadkiem do 2. Bundesligi, ale nigdy nie zaakceptuje sytuacji, w której zagrożona jest integralność cielesna piłkarzy bądź pracowników. A właśnie to wydarzyło się zeszłej nocy - przekazano. Jednocześnie Schalke zaznaczyło, że nie będzie komentować sprawy do momentu zakończenia śledztwa policji.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: