Kompromitacja PZKol. Nie zgłosił mistrzyni polski na igrzyska
Igrzyska olimpijskie w Tokio ruszają już w piątek, a na jaw wychodzi kompromitacja kolejnego polskiego związku sportowego. Polski Związek Kolarski, który niedawno otrzymał dodatkowe miejsce, do Tokio wysłał drugą rezerwową. Szansy startu na igrzyskach została pozbawiona mistrzyni Polski, Karolina Karasiewicz, która była pierwsza na liście rezerwowej. Okazało się, że PZKol nie zgłosił jej do szerokiej kadry olimpijskiej.
-
Igrzyska olimpijskie w Tokio nie dla mistrzyni Polski w kolarstwie Karoliny Karasiewicz
-
Torunianka była pierwszą rezerwową, ale zamiast niej pojechała Marta Lach
-
Przez błąd Polskiego Związku Kolarskiego, Karasiewicz nie znalazła się w szerokiej kadrze olimpijskiej
Igrzyska Olimpijskie w Tokio na kilka dni przed ceremonią otwarcia stoją pod znakiem kompromitacji polskich związków sportowych. Jak się okazuje, mają one problem z prawidłowym zgłoszeniem polskich sportowców.
W ostatnich dniach głośno było o sprawie sześciu polskich pływaków. Zawodnicy złożyli przysięgi, polecieli do Japonii i dopiero na miejscu okazało się, że szóstka naszych sportowców nie znajduje się na listach startowych. Wszystko przez błąd w zgłoszeniach popełniony przez Polski Związek Pływacki. Sportowcy wrócili już do kraju i zapowiadają stanowcze działania wobec federacji.
Igrzyska olimpijskie: kompromitacja kolejnego polskiego związku sportowego
Teraz okazuje się, że podobna sytuacja miała miejsce w Polskim Związku Kolarskim. Początkowo w kadrze znalazły się jedynie Katarzyna Niewiadoma i Anna Plichta, a pierwsza na liście rezerwowej była Karolina Karasiewicz.
Kolarka z Torunia ma za sobą bardzo udane miesiące. Kilka tygodni temu została mistrzynią polski ze startu wspólnego, a do tego sięgnęła po złoto w jeździe indywidualnej na czas. W kadrze na igrzyska znalazła się jednak Plichta, ale trenerzy kadry informowali, że na wyraźną prośbę Niewiadomej, która do Tokio jedzie poprawić szóste miejsce z Rio. Karasiewicz wpisana została do kadry jako pierwsza rezerwowa.
W ubiegłym tygodniu Polska otrzymała dodatkowe miejsce w wyścigu kobiet. Do Niewiadomej i Plichty z niewiadomych przyczyn dołączyła druga rezerwowa Marta Lach, a nie Karasiewicz. "Gazeta Pomorska" informuje, że nikt z PZKol nie poinformował o tym fakcie ani mistrzyni Polski, ani jej klubu.
- Jest mi bardzo przykro, że tak mnie potraktowano. O wyborze trzeciej zawodniczki dowiedziałam się z jej zdjęcia na facebooku. Nikt ze mną nie porozmawiał, nawet nie wiem na jakiej podstawie dokonano takich wyborów - powiedziała Karasiewicz w rozmowie z dziennikiem.
PZKol nie zgłosił mistrzyni Polski do szerokiej kadry
Jak się okazało, Karasiewicz nie mogła pojechać do Tokio, ponieważ PZKol nie zaktualizował składu kadry olimpijskiej. Z powodu przesunięcia igrzysk o rok, każda z federacji miała taki obowiązek do marca tego roku.
Rozgoryczenia takim obrotem spraw nie kryje także wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego i medalista z Montrealu Mieczysław Nowicki. - To oczywiste niedopatrzenie. Związek kajakowy zgłosił wiosną szeroką kadrę, która liczyła około 50 nazwisk, dlaczego tego nie zrobił Polski Związek Kolarski? - zastanawiał się na łamach "Gazety Pomorskiej".
- Nie przypominam sobie sytuacji, aby mistrz Polski w ogóle nie pretendował do startu w igrzyskach. Wielka szkoda, bo wiem od lekarza kadry, że parametry fizyczne Karoliny Karasiewicz są na bardzo wysokim poziomie. Żal dziewczyny, która z pewnością zasługiwała na olimpijską szansę - podkreślił były znakomity kolarz.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu:
-
Stoch, Żyła i Kubacki poza reprezentacją Polski. Zaskakująca decyzja sztabu szkoleniowego
-
Potwierdziło się, reprezentant Polski wraca do Ekstraklasy. Jest oficjalny komunikat, hit lata