Pokaz siły City w derbach Manchesteru. Bezradne United pożegnane gwizdami
Manchester United przegrał na własnym stadionie w derbowym spotkaniu z Manchesterem City 0:2. Podopieczni trenera Pepa Guardioli od początku do końca kontrolowali przebieg spotkania, a gospodarze mogą się cieszyć, że nie przegrali jeszcze wyżej. To może być ostatni mecz Ole Gunnara Solskjæra w roli trenera "Czerwonych Diabłów".
Manchester United latem zrobił naprawdę imponujące transfery i przed startem sezonu, przynajmniej na papierze, wyglądał na jednego z faworytów do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Zespół po dziesięciu meczach zajmował piąte miejsce ze stratą ośmiu punktów do lidera. Po ostatnich słabszych meczach coraz więcej mówiło się o zwolnieniu szkoleniowca "Czerwonych Diabłów" Ole Gunnara Solskjæra.
Manchester United bezradny w derbowym meczu
Media informowały, że sobotnie derby z Manchesterem City mają być spotkaniem Norwega o zachowanie posady. Już początek spotkania pokazał, że ta przeprawa może być niezwykle trudna. To goście mieli zdecydowaną i widoczną przewagę co udokumentowali błyskawiczną bramką.
W siódmej minucie spotkania po składnej wielopodaniowej akcji Joao Cancelo dopadł do piłki na skrzydle i próbował dośrodkowaniem znaleźć kolegów z zespołu. Przy tym dograniu niefortunną interwencją popisał się Eric Bailly, który przeciął linię piłki, ale ta zaskoczyła Davida de Geę i wpadła do siatki.
City nie zamierzało zwalniać tempa i próbowało szybko doprowadzić do strzelenia drugiej bramki. Swoje okazje mieli m.in. Ilkay Gundogan, czy Gabriel Jesus, ale zabrakło im skuteczności. Gospodarze praktycznie nie istnieli w tym spotkaniu i odpowiedzieć umieli jedynie indywidualnymi akcjami Cristiano Ronaldo.
Przewaga piłkarzy Pepa Guardioli momentami była wręcz miażdżąca. Wyglądali jak bardzo dobrze naoliwiona maszyna, która podaniami pochłania kolejne metry boiska. Jednak, choć meli ok. 70% to nie potrafili w realny sposób zagrozić bramce gospodarzy.
Dopiero w końcówce pierwszej połowy po raz kolejny błysnął Cancelo. Portugalczyk posłał dośrodkowanie z głębi pola na dalszy słupek bramki de Gei. T am błąd w komunikacji bramkarza i Luke'a Shawa wykorzystał Bernardo Silva, który z ostrego kąta zdołał wpakować piłę do siatki.
Gwizdy i buczenie na Old Trafford
Od początku drugiej połowy to dalej "Obywatele" mieli zdecydowaną przewagę na boisku. Znów wymieniali kolejne podania, co kibice gości w pewnym momencie świętowali okrzykiem "Ole!". Na pierwszą groźną okazję trzeba było poczekać aż do 66. minuty. Piłkę w polu karnym opanował Gundogan, ale trafił w boczną siatkę.
Choć w drugiej połowie City zdecydowanie mniej atakowali bramkę de Gei, to gospodarze wyglądali na jeszcze bardziej bezradnych niż w pierwszej połowie. "Czerwone Diabły" praktycznie nie mieli żadnej składnej akcji na połowie gości.
A ci z kolei podkręcili tempo w ostatnich dziesięciu minutach. Najpierw o centymetry pomylił się Phil Foden, a chwilę później John Stones posłał piłkę obok lewego słupka. Minutę przed końcem spotkania w polu karnym padł Gabriel Jesus po kontakcie z Alexem Tellesem, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia w tym starciu.
City wygrało 2:0, zdobyli kolejne trzy punkty i awansowało na drugie miejsce w tabeli Premier League. Z kolei piłkarze United są na piątym miejscu, ale po tej kolejce mogą ich wyprzedzić aż cztery zespoły. Zaraz po końcowym gwizdku sędziego, kibice zebrani na Old Trafford buczeniem i gwizdami dali do zrozumienia Solskjærowi co myślą o grze zespołu pod jego wodzą.
Manchester United - Manchester City 0:2 (0:2)
7' Bailly (sam.) 45' B. Silva
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: