Polacy tracą punkty na Węgrzech. Fatalna gra reprezentacji w defensywie
Reprezentacja Polski pojechała do Budapesztu jako murowany faworyt spotkania z Węgrami i nie zmieniała tego nawet zapowiadana absencja Mateusza Klicha. Środkowy pomocnik doczekał się zastępcy w osobie Jakuba Modera, a polscy kibice o wynik wyjazdowego spotkania byli spokojni. Mimo wszystko nie było wiadomo, jak drużyna spisze się w debiucie nowego selekcjonera.
Paulo Sousa przed pierwszym spotkaniem w roli trenera naszej drużyny narodowej postanowił przeprowadzić prawdziwą rewolucję w składzie. Miejsce wywalczył sobie sensacyjnie Michał Helik, ale także dość niespodziewanie szansę otrzymał także Arkadiusz Reca. Można było mówić o dużych zmianach w naszej jedenastce, która miała również występować w zupełnie nowym ustawieniu, w którym zawodnicy ustawiani po bokach boiska pełnią bardzo ważną funkcję.
Początek spotPolakania był prawdziwym dramatem Biało-czerwonych. Już w 6. minucie gry Roland Sallai wyprowadził Węgrów na prowadzenie, które w drugiej połowie podwyższył jeszcze Adam Szalai. Potem na szczęście jednak Paulo Sousa zdołał odmienić obraz gry za sprawą dobrze przeprowadzonych zmian. Rzadko możemy mówić o tak ogromnym wpływie na mecz poprzez dokonanie zmian.
Reprezentacja Polski wróciła do gry w meczu z Węgrami
Nasi rywale zdominowali nas na początku spotkania. Polacy nie potrafili odpowiedzieć na doskonałą grę przeciwników w defensywie i popełniali proste błędy, które poskutkowały straconą bramką. Już w 6. minucie gry Roland Sallai pokonał Wojciecha Szczęsnego w sytuacji sam na sam, a do przerwy nasi kadrowicze nie byli w stanie zaskoczyć rywali w żaden sposób.
Po przerwie Polaków dobił Adam Szalai, który pewnie wykorzystał niezdecydowanie Polaków w defensywie. Paulo Sousa postanowił dokonać zmian, które kompletnie odmieniły wynik spotkania. Wpuścił na boisku Krzysztofa Piątka i Kamila Jóźwiaka, a ci w dwie minuty strzelili dwa gole. Polacy w kilkaset sekund wrócili do gry i walczyli o trzy punkty.
Niestety, kolejny cios należał jednak do reprezentacji Węgier. Nasi rywale po raz kolejny wykorzystali błąd polskiej defensywy po dośrodkowaniu z lewej strony boiska, a piłkę do siatki w 78. minucie gry skierował Willy Orban.
Ta sytuacja kompletnie zaskoczyła Polaków, którzy uwierzyli chyba w to, że do końca meczu będą walczyć o kolejnego gola i trzy punkty. Do akcji wkroczył jednak Robert Lewandowski, który do tego momentu nie spisywał się w dzisiejszym meczu najlepiej. Napastnik Bayernu Monachium dopadł do piłki na skraju pola karnego i mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Gulacsiemu.
Polacy stracili punkty na Węgrzech
Choć w końcówce udało nam się zepchnąć Węgrów do defensywy, to mimo wszystko nie udało się strzelić decydującego gola. Obie drużyny do końca grały bardzo ostrożnie i z myślą o tym, by nie stracić czwartej bramki. Do końca było nerwowo, jednak spotkanie zakończyło się remisem.
Polacy z perspektywy całego spotkania mogą być zadowoleni, że nie wracają do Polski z zerowym dorobkiem punktowym. Wydaje się jednak, że jeżeli chcemy awansować na mundial, to takie mecze trzeba po prostu wygrywać.
Polska - Węgry 3:3
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: