Zlatan Ibrahimović obrażany przez kibiców w Belgradzie
Zlatan Ibrahimović miał bardzo trudny czwartkowy wieczór
Szwed z ławki rezerwowych oglądał, jak jego AC Milan traci prowadzenie w ostatnich sekundach z Crveną Zvezdą Belgrad (2:2)
Do tego napastnik musiał wysłuchiwać obelg od kibiców serbskiej drużyny
Mimo ataków serbskich nacjonalistów szwedzki napastnik pozostał niewzruszony
Zlatan Ibrahimović czwartkowy mecz w Lidze Europy spędził na ławce rezerwowych. Jego AC Milan w 1/16 finału mierzył się z Crveną Zvezdą Belgrad. Mało kto przewidział, że to spotkanie przysporzy tak wielu emocji.
Milan rozgrywa najlepszy sezon od lat. Podopieczni trenera Stefano Piolego zajmują drugie miejsce w Serie A i mają tylko punkt straty do liderującego Interu Mediolan. Czwartkowy mecz z serbskim klubem miał być tylko formalnością.
Zlatan Ibrahimović znieważany przez serbskich nacjonalistów
Dla szwedzkiego napastnika okazał się to bardzo trudny wyjazd. Rodzice napastnika pochodzili z Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji i z tego powodu serbscy kibice zaczęli atakować Ibrahimovicia w trakcie czwartkowego spotkania.
O całym zajściu poinformowała Dziennikarka Arnesa Buljusmić-Kustura. Za pomocą swojego konta na Twitterze opublikowała nagranie, na którym słychać jak szwedzki napastnik jest znieważany.
Obelgi pod adresem 39-letniego napastnika wykrzykiwali kibice Crvenej Zvedy Belgrad, których nawet nie powinno być na stadionie. Z powodu pandemii koronawirusa mecz odbywał się przy pustych trybunach.
Dziennikarka podała, że serbscy kibice nazywali Szweda "Balija". - To etniczna obraza dla Bośniaków, używana od lat przez serbskich nacjonalistów, to jedna z największych obelg - tłumaczyła na swoim Twitterze. Na nagraniu widać, że Ibrahimović nic nie robi sobie z okrzyków serbskich nacjonalistów.
Wpadka Milanu w Lidze Europy
Szwedzki napastnik z ławki rezerwowych oglądał, jak jego drużyna rywalizuje z teoretycznie słabszym rywalem. Zespół trenera Piolego bardzo dobrze rozpoczął mecz. Już w 6. minucie piłę do siatki wpakował Samu Castillejo, ale po analizie VAR gol nie został uznany.
Minęło kolejne sześć minut, a VAR musiał interweniować po raz drugi. Gola strzelił Theo Hernandez, ale sędzia dopatrzył się w tej akcji zagrania ręką. Wątpliwości nie było za to w 42. minucie. Pechowym zagraniem popisał się Radovan Pankov, kory wpakował piłkę do własnej siatki.
W drugą połowę lepiej weszli gospodarze. Siedem minut po wznowieniu gry rzut karny na gola zamienił Guelor Kanga, ale Crvena Zvezda nie cieszyła się długo z remisu. W 61. minucie rzut karny otrzymał Milan, który pewnym strzałem wykorzystał Hernandez.
Wydawało się, że Milan ma spotkanie pod kontrolą. Drużyna trenera Piolego dominowała, stwarzała większe zagrożenie, a do tego długo utrzymywała piłce. Jakby tego było mało, to w 77. minucie czerwoną kartkę obejrzał Milan Rodic i ostatnie minuty Milan grał w przewadze jednego zawodnika. W doliczonym czasie gry dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Milan Pavkov, który strzałem głową zapewnił Crvenie Zvezdej remis. Rewanż za tydzień na San Siro.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu