Swiatsportu.pl > Piłka nożna > Afera podsłuchowa w PZPN. Podsłuchiwane miały być trzy pomieszczenia
Łukasz Kowalski
Łukasz Kowalski 19.03.2022 07:52

Afera podsłuchowa w PZPN. Podsłuchiwane miały być trzy pomieszczenia

Projekt bez tytułu (85)
Piotr Molecki/East News

Polski Związek Piłki Nożnej na początku ubiegłego tygodnia został wstrząśnięty przez aferę podsłuchową. W piątek do mediów wyciekły nowe informacje w sprawie. Urządzenie podsłuchujące miało zostać zamontowana nawet na początku sierpnia, a do tego miały zbierać informacje z aż trzech pomieszczeń.

Polski Związek Piłki Nożnej 8 października potwierdził, że w gabinecie prezesa Cezarego Kuleszy znaleziono aktywne urządzenie podsłuchujące. Od tamtego momentu trwa śledztwo, które ma wyjaśnić, kto i w jakim celu zamontował je w siedzibie Związku.

PZPN: kolejne informacje w aferze podsłuchowej

Portal WP SportoweFakty w piątek poinformował, że na jaw wyszły nowe informacje w sprawie. Serwis informuje, że podstawie analizy poboru energii oraz zużycia baterii śledczy ustalili, że urządzenie zostało zamontowane między 9 a 22 sierpnia tego roku. Co ważne wybory, w których wygrał Kulesza, odbyły się 18 sierpnia.

Jednocześnie portal opublikował część raportu sporządzonego przez technika, który odkrył urządzenie w gabinecie szefa polskiej piłki. Jego zdaniem podsłuchiwany miał być nie tylko gabinet Kuleszy, ale także dwa inne pomieszczenia: pokój sąsiedni oraz sekretariat.

- Wykonaliśmy test słyszalności sekretariatu z efektem pozytywnym. Miejsce ukrycia może wskazywać, że odbiorca fal radiowych umieścił go celowo na granicy dwóch pomieszczeń oraz pod oknem, aby zasięg urządzenia w linii prostej był jak największy z zewnątrz - czytamy.

"Szept był słyszalny z odległości kilku metrów"

Jednocześnie raport przekazał, że podsłuchujący, który odbierał fale radiowe, wcale nie musiał znajdować się blisko siedziby Związku. Technik w raporcie poinformował, że zasięg wynosił nawet do dwóch kilometrów w linii prostej, a zależał od poziomu baterii oraz warunków atmosferycznych.

Portal donosi, że raport potwierdza, że urządzenie w momencie znalezienia było aktywne. Do tego specjalista określił, że urządzenie jest bardzo czułe. - Szept był słyszalny z odległości kilku metrów - podkreślił ekspert cytowany przez WP SportoweFakty.

Wciąż nie wiadomo, kto stoi za założeniem podsłuchu w gabinecie prezesa PZPN-u. Sam Związek od momentu odnalezienia urządzenie odmawia komentarza w sprawie.

Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: