Chelsea wygrywa z Manchesterem City 2:1. Ogromna wpadka Sergio Aguero
-
Manchester City przegrał dziś u siebie z Chelsea 1:2
-
Spotkanie, które można określić przedwczesnym „finałem Ligi Mistrzów”, rozegrano w ramach 35. kolejki Premier League
-
Gdyby nie fatalnie wykonany rzut karny przez Sergio Aguero, wynik mógłby być zupełnie inny
Manchester City jest już pewny mistrzostwa Anglii, ale dziś mierzył się z Chelsea, która będzie również jego rywalem podczas tegorocznego finału Ligi Mistrzów. „Obywatele” podeszli do tego spotkania w nieco eksperymentalnym składzie, co okazało się ich zgubą.
Podopieczni Pepa Guardioli przegrali 1:2 ze świetnie dysponowaną w ostatnich tygodniach ekipą „The Blues”. Londyńczycy byli lepszą stroną w tym meczu, stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji, ale losy spotkania mogły potoczyć się inaczej, gdyby nie nonszalanckie podejście do rzutu karnego w wykonaniu Sergio Aguero.
Manchester City prowadził do przerwy, ale karnego Sergio Aguero długo nie zapomni
O ile można powiedzieć, iż na przestrzeni całego spotkania drużyna Chelsea była lepsza, o tyle pierwsza połowa zdecydowanie należała do zawodników Manchesteru City. Gospodarze nacierali, tworząc sobie kilka niezłych sytuacji, ale piłka nie chciała wpaść do siatki.
Ta sztuka udała się dopiero na minutę przed końcem podstawowego czasu gry pierwszej części meczu. Prostopadłe podanie na prawej stronie otrzymał Gabriel Jesus, który wykorzystał błąd Andreasa Christensena, bowiem Duńczyk nie trafił w piłkę, a Brazylijczyk pomknął w pole karne. Napastnik „Obywateli” posłał podanie w kierunku Sergio Aguero, ale Argentyńczyk źle przyjął futbolówkę. Na jego szczęście tuż obok niego był Raheem Sterling, który odnalazł drogę do bramki.
Do przerwy było być już 2:0. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy po faulu w polu karnym Billiego Gilmoura, Anthony Taylor wskazał na „wapno”. Do jedenastki podszedł Sergio Aguero, który próbował uderzyć w stylu Antonio Panenki. Jak to się skończyło? Ano właśnie tak....
Argentyńczykowi ten rzut karny z pewnością długo będzie śnił się po nocach, a kibice również o nim nie zapomną. Tak wielki napastnik w tak prosty sposób pozbawił swój zespół pewnego prowadzenia, a jak się później okazało, co najmniej punktu, a być może nawet zwycięstwa.
Chelsea wygrała „przystawkę” finału Ligi Mistrzów
W trakcie spotkania na Etihad Stadium sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 63. minucie Chelsea doprowadziła do wyrównania. Wówczas Hakim Ziyech popisał się precyzyjnym strzałem zza pola karnego i pokonał Edersona, który miał już piłkę na rękach.
W kolejnych minutach to zawodnicy gości naciskali. Manchester City nie bardzo potrafił kreować sobie sytuacje pod polem karnym rywali. Jeszcze przed końcem 90 minut do bramki „Obywateli” dwukrotnie trafił Timo Werner, ale Niemiec miał pecha, bowiem w obu przypadkach był na pozycji spalonej. Tym samy reprezentant naszych zachodnich sąsiadów nie zamknął ust swoim krytykom.
Losy spotkania jeszcze w doliczonym czasie gry pozostawały nierozstrzygnięte. Dopiero w 92. minucie meczu w bardzo trudnej sytuacji szczęście wsparło Marcosa Alonso, który trafił do bramki i przesądził o zwycięstwie „The Blues”.
[ EMBED-337 ]
Obie ekipy spotkają się ponownie w finale Ligi Mistrzów, który zaplanowano na 29 maja. Wielki finał miał odbyć się w Stambule, ale scenariusz może być zgoła odmienny, o czym dokładnie pisaliśmy dla Was tutaj .
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: