Fantastyczny mecz Arsenalu. Tottenham na kolanach
Arsenal w kapitalnym stylu pokonał Tottenham 3:1 w 190. derbach północnego Londynu. "Kanonierzy" w pierwszej połowie urządzili prawdziwą kanonadę i po 34. minutach prowadzili już 3:0. "Koguty" dopiero w końcówce były w stanie strzelić bramkę i spowodować wielkie emocje w ostatnich minutach.
Arsenal do niedzielnego derbowego starcia z Tottenhamem przystępował po dwóch zwycięstwach z rzędu. Po słabym początku i trzech porażkach z rzędu "Kanonierzy" wygrali po 1:0 odpowiednie z Norwich i Burnley. Z kolei "Koguty", po trzech pierwszych zwycięstwach w sezonie przegrali 0:3 z Crystal Palace, a tydzień temu z Chelsea Londyn.
Arsenal rozbił Tottenham w derbach północnego Londynu
Od początku spotkania Arsenal udowadniał, że w ostatnich tygodniach jest na fali wznoszącej. Podopieczni trenera Mikela Artety niesieni dopingiem swoich kibiców dłużej utrzymywali się przy piłce i to oni dyktowali warunki spotkania. Tottenham potrafił zagrozić jedynie po samotnych szarżach Heung-Min Sona.
Już po 12. minutach Arsenal wyszedł na prowadzenie. Bukayo Saka wpadł w pole karne i sprytnie wycofał piłkę na siódmy metr do Emile'a Smith Rowe'a, a ten niepilnowany bez żadnych problemów pokonał bezradnego Hugo Llorisa.
Strzelina bramka widocznie napędziła gospodarzy, którzy coraz śmielej zaczęli atakować bramkę Tottenhamu. Już w 27. minucie było 2:0. Kapitalnie kontratak rozegrali Smith Rowe z Pierre-Emerickiem Aubameyangiem. Najpierw Gabończyk wypuścił młodego Anglika na wole pole, ten wpadł do "szesnastki" i odegrał na ok. dziesiąty metr do Aubameyanga, który podwyższył wynik spotkania.
W 34 minucie Tottenham był już na kolanach. Harry Kane w łatwy sposób stracił piłkę pod bramką Arsenalu, ta trafiła do Smith-Rowe'a, który sprytnym zagraniem wyprowadził na wolną pozycję Sakę, a młody Anglik wpadł w pole karne, szczęśliwie minął dwóch rywali i płaskim strzałem pokonał Llorisa.
Tottenham dopiero pod koniec pierwszej części spotkania był w stanie realnie zagrozić bramce Aarona Ramsdale'a. W 39. minucie mocny i groźny strzał oddał niewidoczny tego dnia w ataku Kane, ale piłka poleciała obok prawego słupka. Na przerwę Arsenal schodził przy prowadzeniu 3:0.
Wielkie emocje w końcówce
Po przerwie widać było, że taki wynik dał "Kanonierom" mnóstwo spokoju i oddał pole gry rywalom. Tottenham grał wyżej niż w pierwszej części spotkania i coraz częściej gościli w polu karnym. Najgroźniejszą okazję miał Kane w 63. minucie spotkania, ale przegrał pojedynek sam na sam z Ramsdale'em.
Zupełnie na boisku nie było widać, że gospodarze są najmłodszą drużyną w Premier League. Grali niezwykle odpowiedzialnie i dojrzale. Po pierwszych szturmach Tottenhamu podopieczni trenera Artety uspokoili grę, trzymali "Koguty" z dala od swojego pola karnego i całkowicie odbierali rywalom chęć do gry.
Nadzieję w serca kibiców Tottenhamu wlał Son w 79. minucie. Tuż przed polem karnym piłkę przejął Bryan Gil, który wślizgiem dograł do Sergio Reguilona, a ten podobnie jak piłkarze Arsenalu w pierwszej połowie, przytomnie wycofał piłkę, a tam nogę dołożył Koreańczyk, który zmniejszył rozmiary porażki.
Ta bramka mocno ożywiła drużynę gości, która rzuciła się w poszukiwaniu drugiego gola. Coraz dłużej i odważniej rozgrywali piłkę przed polem karnym gospodarzy, ale ci skutecznie się bronili. Już w doliczonym czasie kapitalnym strzałem popisał się Lucas Moura, ale rewelacyjną interwencją piłkę na poprzeczkę sparował Ramsdale.
Arsenal wygrał 3:1 i ma na koncie już trzy ligowe zwycięstwa z rzędu. Dzięki temu z dorobkiem dziewięciu punktów "The Gunners" awansowali na dziesiąte miejsce w tabeli. Z kolei Tottenham w kolejnym meczu stracił trzy bramki, zaliczył trzecią porażkę z rzędu i z identycznym dorobkiem punktowym plasują się tuż za lokalnym rywalem.
Arsenal Londyn - Tottenham Hotspur 3:1 (3:0) 12' Smith-Rowe, 27' Aubameyang, 34' Saka - 79' Son
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: