Jan Tomaszewski grzmi na temat działaczy Legii Warszawa. „Czy po prostu jakieś kółko różańcowe?”
W Legii Warszawa od kilku miesięcy dzieje się źle, a szczególnie głośno było niedawno o tzw. aferze pijackiej, o której powiedział Wojciech Kowalczyk. Klub przeprowadził śledztwo, które jednak nic nie wykazało. Sprawę ma łamach "Super Expressu" skomentował Jan Tomaszewskim, który nie może nadziwić się bałaganu w ekipie mistrza Polski.
-
Jan Tomaszewski grzmi na temat "afery pijackiej" w Legii Warszawa
-
Jego zdaniem w działaniach klubu brakuje profesjonalizmu
-
Były bramkarz reprezentacji Polski znalazł absurdalny sposób na kontrolowanie piłkarzy
Legia Warszawa przegrała wczoraj z SSC Napoli w Lidze Europy (więcej tutaj ). Atmosfera w klubie jest wręcz grobowa, bowiem to była siódma porażka w ostatnich dziewięciu meczach mistrzów Polski. Dodatkowo nie milkną echa "afery pijackiej" wśród piłkarzy (więcej tutaj ), do której odniósł się teraz Jan Tomaszewski.
Jan Tomaszewski: Czy po prostu jakieś kółko różańcowe?
Były bramkarz reprezentacji Polski jest znany z ciętego języka. Teraz dostało się Legii Warszawa, bo według legendarnego bramkarza klub zachowuje się bardzo nieprofesjonalnie.
- Jak ja słyszę, że tam są zastrzeżenia do prowadzenia się zawodników i ktoś z kierownictwa Legii zwrócił się do kibiców, żeby ewentualnie powiadamiali klub o tym, gdzie zawodnicy są czy balują, to ja się pytam, czy to jest klub profesjonalny? Czy po prostu jakieś kółko różańcowe? - zagrzmiał Jan Tomaszewski w "Super Expressie". Jego zdaniem to świadczy o niskim poziomie funkcjonowania klubu u jego zarządzaniem. To jednak nic w porównaniu do tego, co 73-latek wymyślił w kwestii kotrolowania piłkarzy przez władze Legii.
Absurdalny pomysł Tomaszewskiego o pilnowaniu piłkarzy Legii Warszawa
Jan Tomaszewski stwierdził bowiem, że klub powinien kontrolować swoich piłkarze poprzez... łączenia na Skype między godz. 22 a 23.
- W każdym klubie, który gra co trzy dni, piłkarz podpisuje kontrakt, że od 22 do 23 musi być włączony Skype i klub może sprawdzić piłkarza. Nie może być mowy o żadnej balandze. Jeśli piłkarz po tej rozmowie ruszy gdzieś w miasto, no to rano na treningu będzie kołowaty. To jest naprawdę proste rozwiązanie - stwierdził na łamach "Super Expressu" były bramkarz reprezentacji Polski.
Trzeba przyznać, że taki środek zastosowany przez Legię Warszawa byłby chyba ewenementem na skalę światową. Trudno spodziewać się, aby którykolwiek z klubów zdecydował się, aby w ten sposób kontrolować swoich zawodników, którzy nie są nastolatkami, a dorosłymi ludźmi.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: