Swiatsportu.pl > Piłka nożna > Kamil Glik po meczu z Andorą: “To cios bezpośrednio wymierzony we mnie”
Mateusz Dziubiński
Mateusz Dziubiński 19.03.2022 07:56

Kamil Glik po meczu z Andorą: “To cios bezpośrednio wymierzony we mnie”

EN 01501767 0015
Beata Zawadzka/East News

Kamil Glik już na początku meczu Polski z Andorą został brutalnie zaatakowany przez Ricardo Fernandeza. Rywal uderzył naszego obrońcę łokciem prosto w twarz i już w 21. sekundzie meczu został wyrzucony z boiska. Obrońca reprezentacji Polski po meczu nie ukrywał swojego zaskoczenia zachowaniem przeciwnika. 

Kamil Glik po meczu z Andorą udzielił wywiadu dla Polsatu Sport. W rozmowie z dziennikarzami wrócił do sytuacji z początku meczu, gdy dostał cios w twarz łokciem od Ricardo Fernandeza. - To cios bezpośrednio wymierzony we mnie - stwierdził stoper. 

Kamil Glik otrzymał potężny cios w twarz

Kamil Glik w ostatnich dniach musiał zmierzyć się z wielką krytyką. Polak brutalnie sfaulował piłkarza Frosinone w ligowym meczu Serie B i został ukarany czerwoną kartką. Benevento osłabione przez nieodpowiedzialne zachowanie 33-latka przegrało ligowe starcie aż 1:4 (więcej TUTAJ).

W piątkowy wieczór tym razem to Glik wystąpił w roli poszkodowanego na boisku. Już po kilkunastu sekundach gry w meczu z Andorą Ricardo Fernandez brutalnie zaatakował naszego reprezentanta. Glik otrzymał cios łokciem prosto w twarz.

Arbiter główny nie miał wątpliwości i wyrzucił z boiska zawodnika z Andory. Polacy, grając w przewadze, nie mieli problemów z odniesieniem zwycięstwa. Biało-Czerwoni triumfowali 4:1.

Po meczu Kamil Glik porozmawiał z dziennikarzami Polsatu Sport. Doświadczony defensor był niezwykle zaskoczony sytuacją z początku meczu i zachowaniem rywala, który zaatakował go tak otwarcie.

- Trafił mnie w ząb. Na szczęście jest ok, zęby mam dość zdrowe i twarde. Zaskoczył mnie ten cios, bo były to pierwsze sekundy meczu. To nie była nawet sytuacja stykowa, tylko był to cios bezpośrednio wymierzony we mnie. Kuriozalna sytuacja. Nie tylko ja dostaję czerwone kartki, ale też na mnie je robią - powiedział Glik. 

Glik komentuje awans Polaków do baraży

Przed spotkaniem z Andorą Kamil Glik był zagrożony zawieszeniem na kolejny mecz za kartki, jeśli obejrzałby żółty kartonik. W meczu z Węgrami będzie mógł jednak wystąpić, gdyż nie został ukarany indywidualnie. W piątkowy wieczór defensor Benevento grał wyjątkowo ostrożnie.

- Nie miałem nawet okazji. Może nie do końca to dobrze zabrzmi, ale nawet nie miałem sytuacji stykowej, żebym mógł się pokusić o żółtą kartkę. Jedyna sytuacja może w końcówce drugiej połowy, ale gdybym wykonał faul, to mogłaby być taka pomarańczowa kartka, być może czerwona. Nawet nie wiem czy z mojej strony był choćby jednej faul - stwierdził Glik. 

Kamil Glik skomentował także awans Polski do baraży. Biało-Czerwoni wciąż mają o co walczyć w meczu z Węgrami. Stawką będzie rozstawienie przed decydującymi meczami o awans na mundial (więcej TUTAJ).

- Minimum planu wykonane. Można gdybać, bo graliśmy mecz na Węgrzech i mogliśmy zdobyć dwa punkty więcej, ale z drugiej strony patrząc, gdybyśmy tego meczu nie zremisowali, to nie wiem, czy Węgrzy też do końca by nie grali. Czy remis na Wembley można było wyciągnąć? Nie wiem, też może, ale to też gdybanie - powiedział Glik. 

Źródło: Polsat Sport, WP SportoweFakty

Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu:

Powiązane