Swiatsportu.pl > Piłka nożna > Maciej Bartoszek: jesteśmy blisko, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść (Tylko u nas)
Aleksy Kiełbasa
Aleksy Kiełbasa 19.03.2022 07:58

Maciej Bartoszek: jesteśmy blisko, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść (Tylko u nas)

Macie Bartoszek trener Wisły Płock
SKRABA/East News

Wisła Płock umiarkowanie rozpoczęła ten sezon PKO BP Ekstraklasy. „Nafciarze” po siedmiu kolejkach mają na koncie siedem punktów, ale mogło być ich o trzy więcej, gdyby nie porażka na własne życzenie z Górnikiem Łęczna w miniony poniedziałek. Maciej Bartoszek, czyli trener zespołu z Mazowsza powiedział nam, że wierzy, iż lada moment jego piłkarze będą prezentowali wyższy poziom.

  • Maciej Bartoszek na naszych łamach wskazał przyczyny pechowej porażki z Górnikiem Łęczna

  • Trener Wisły Płock wierzy, że jego drużyna niedługo przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść

  • Szkoleniowiec „Nafciarzy” wyjaśnił przyczyny słabej postawy Dominika Furmana

  • Dowiedzieliśmy się również nieco na temat ostatniego nabytku Wisły, czyli Jorginho

Aleksy Kiełbasa (Świat Sportu): Był Pan wściekły w poniedziałkowy wieczór?

Maciej Bartoszek: Nie tylko ja, wszyscy. Na pewno to, co się wydarzyło, odbiło się na zespole. Wiadomo, że poirytowanie po tym spotkaniu było ogromne, ale wierzymy, że przekujemy tę złość w zwycięstwa w kolejnych meczach.

AK: W trakcie meczu z Górnikiem Łęczna można było odnieść wrażenie, że Pana piłkarze myśleli, że ten mecz jest już wygrany. Zresztą Pan sam na pomeczowej konferencji powiedział, że drużyna przegrała go na własne życzenie.

MB: Na pewno nie zignorowaliśmy rywala. Po strzeleniu drugiej bramki wdarło się zbyt duże rozluźnienie. Zostawiliśmy przeciwnikom więcej miejsca. Nie szanowaliśmy piłki i krótko się przy niej utrzymywaliśmy. To napędziło rywali, daliśmy im zbyt dużo swobody. Zespół na pewno nie odpuścił, Górnik po prostu wykorzystał nasze błędy i fakt, że trochę oddaliśmy mu pole gry.

AK: Praca trenera naprawdę musi być trudna. Przed tym spotkaniem mówił Pan swoim piłkarzom, że muszą wystrzegać się błędów i zachować koncentrację, a właśnie to nie zostało zrealizowane.

MB: Rozmawialiśmy o tym, oczywiście. Ale proszę popatrzeć na intensywność gry z naszej strony. Jak dużą ilość sprintów i przyspieszeń wykonaliśmy. Ile przebiegliśmy kilometrów. Dlatego nie można mówić o braku zaangażowania. To kwestia bardziej ustawienia, organizacji, która się zmieniła właśnie w momencie, kiedy wydawało się, że mamy spotkanie pod kontrolą. Wystarczyło dłużej utrzymywać się przy piłce, uniknąć głupich strat i wówczas wywalczylibyśmy korzystny rezultat. Ciężko nam się po tych dwóch szybkich bramkach było pozbierać.

Zespół się cementuje. Niektórzy zawodnicy jeszcze nie są w optymalnej formie. Przez drobniejsze urazy w tym meczu też nie mogłem skorzystać ze wszystkich zawodników, musiałem to trochę inaczej poustawiać. Cierpieliśmy po tym spotkaniu bardzo, ale nie pozostało nam nic innego jak pozbierać się i udowodnić, że to był wypadek przy pracy.

AK: Tym bardziej szkoda tej porażki, że przed tym meczem i przerwą reprezentacyjną Wisła Płock radziła sobie dobrze. Czy jest Pan zatem zadowolony z tego, co w trakcie tego okresu udało się przepracować z zespołem?

MB: Myślę, że tak, bo aż pięciu zawodników pojechało na kadrę. Inni piłkarze wykorzystywali ten czas na doleczenie urazów, ale z tą grupą, z którą pracowaliśmy, popracowaliśmy mocno. Jestem z tego zadowolony, zwłaszcza z przygotowania fizycznego, gdzie w spotkaniu z Górnikiem Łęczna motoryka była na odpowiednim poziomie, co dało się dostrzec.

AK: Drużyna ma ogromne problemy z grą na wyjazdach. Pod tym względem wypada najgorzej w całej PKO BP Ekstraklasie. Z czego to wynika?

MB: Uważam, że to wszystko wynika z tego, że jesteśmy na początku budowania drużyny i zmiany systemu. Gramy teraz zupełnie inaczej, niż w zeszłym sezonie. Na to wszystko potrzeba czasu i na początku tej drogi będą zdarzały nam się pewne potknięcia. To normalne. Trzeba też wziąć pod uwagę, że na te cztery mecze wyjazdowe, trzy graliśmy z bardzo trudnym rywalem, Legią Warszawa, Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice. Poczekajmy na tę statystykę jeszcze trochę.

Na pewno też przeciwnicy bezlitośnie wykorzystywali nasze błędy. Dało się to dostrzec zwłaszcza w meczu z Legią, gdzie stworzone przez nas sytuacje powinny zagwarantować nam przynajmniej wywalczenie jednego punktu. Przesądził jednak piękny gol Ernesta Muciego i można tak naprawdę powiedzieć, że w tym przypadku indywidualne umiejętności tak naprawdę zabrały nam punkty. W meczu z Lechią przydarzył nam się błąd w kryciu, a piłka trafiła do naszej bramki po rykoszecie. I gdyby w tych spotkaniach udało nam się wywalczyć punkty, to ta statystyka wyglądałaby zupełnie inaczej. Brakowało nam jeszcze spójności, rytmu, ale tak jak wspominałem, na to potrzeba jeszcze chwilę czasu. Moim zdaniem jesteśmy blisko, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zespół prezentuje się na razie bardzo dobrze u siebie i to jest coś, na czym musimy budować.

AK: Damian Warchoł ma imponujące, ale też dosyć późne wejście do PKO BP Ekstraklasy, bo w wieku 26 lat. Pewnym mankamentem w jego grze jest jednak to, że momentami staje się niewidoczny. Czy on sam pracuje nad tym, aby to poprawić i czy Pana zdaniem, może mimo swojego wieku jeszcze się rozwinąć?

MB: Uważam, że z każdym treningiem, każdym meczem i tygodniem się rozwija. Nie do końca się zgodzę, że Damian znika w trakcie spotkania. On też pracuje w defensywie i wtedy jest mu trudno pokazywać swoje umiejętności ofensywne. Myślę, że pozytywnie należy oceniać jego grę, bo naprawdę rzadko jakaś akcja nie przechodzi przez niego, a jeśli już tak się zdarzy, to przynajmniej jego ruch, zachowanie, gra bez piłki, też są kluczowe. Wówczas otwiera się również szansa dla innych piłkarzy, a zresztą często tak się zdarza, że Damian odpowiada za finalizację. Także to jest kwestia wkomponowania się każdego zawodnika w danym momencie, tak to działa w drużynie.

AK: Jorginho. Co może Pan powiedzieć o tym zawodniku? Pana zdaniem jest to piłkarz, który ma predyspozycje do tego, aby stać się kluczową postacią dla zespołu?

MB: Na pewno jest to kolejny zawodnik, który będzie wyróżniał się w drużynie. Ma duże umiejętności i przede wszystkim jest to piłkarz o profilu, którego poszukiwaliśmy. Dobrze asystuje i też potrafi w niekonwencjonalny sposób zagrać i rozmontować obronę przeciwnika. To jest wartość dodana do naszej drużyny i myślę, że Jorginho będzie już niedługo to udowadniał.

AK: A co się dzieje z Dominikiem Furmanem? Jego pobyt w Turcji aż tak negatywnie wpłynął na piłkarza, który jeszcze niedawno był jedną z wiodących postaci zespołu? W dotychczasowych spotkaniach był cieniem tamtego pomocnika, którego pamiętają kibice Wisły Płock z jego pierwszego pobytu w klubie.

MB: Musimy wziąć pod uwagę, że Dominik miał naprawdę bardzo trudny okres w Turcji i potrzebuje czasu, aby wrócić na swój poziom. Ja nawet wierzę, że po tych doświadczeniach za granicą Dominik nie tyle wróci na swój poziom, a nawet się wzniesie, jeszcze coś dołoży, w porównaniu do tego, co prezentował wcześniej. Widzę, jak ten zawodnik na to ciężko pracuje i wiem, że osiągnięcie pewnego poziomu przez Dominika nie będzie trwało długo. On poprawił już wytrzymałość, ale w kwestii dynamiki, szybkości są jeszcze duże rezerwy. Jeśli chodzi o pewność siebie i swobodę w operowaniu piłką, to w tym aspekcie już nie widzę problemu.

AK: Po tych perypetiach w Koronie Kielce i Tremalice to chyba miejsce, gdzie ma Pan dużo większy komfort pracy?

MB: Jeżeli chodzi o organizację, to ja nie mogę narzekać na Koronę Kielce. Uważam, że to był zawsze dobrze zorganizowany klub, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę pierwszej drużyny. I tu bym zgrzeszył, gdybym powiedział inaczej. Organizacja była zawsze naprawdę zawsze na wysokim poziomie. Natomiast jeśli chodzi o Wisłę Płock, to na pewno wszyscy tu robią, to co mogą, aby ta praca i ta organizacja były jak najlepsze. A czy ja czuję spokój, czy nie, to ja się na tym nie skupiam. Gdyby trener miał skupiać się na tym czy ma spokój pracy, czy nie, to przez tego typu rozważania nie mógłby spokojnie pracować i trzymać się wyznaczonego przez siebie celu. Wiadomo, jaka jest praca trenera. W tym zawodzie nie jest łatwo o stabilizację, ale ja wiem, że jeżeli będziemy tutaj ciężko pracować, to możemy być spokojni o efekty. One będą niedługo widoczne. Wierzę, że po tej wpadce w Łęcznej zespół powinien zaliczyć pozytywną serię występów.

AK: Rozumiem zatem, że nastawienie przed meczem z Jagiellonią Białystok jest bojowe? Ten zespół też ma swoje problemy i wydaje się rywalem, z którym można powalczyć o więcej niż jeden punkt.

MB: Zawsze musi być bojowe, niezależnie z kim przychodzi nam grać i wiem, że takie będzie i jest przed tym meczem. Zespołowi Jagiellonii jednak niczego nie można umniejszać. Jest to bardzo solidna drużyna z wieloma ciekawymi zawodnikami i momentami pokazuje ciekawą grę. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie, ale na poziomie Ekstraklasy takich nie ma.

AK: Stadion w Płocku rośnie jak na drożdżach. Planowany termin zakończenia prac nad obiektem to listopad 2022. To jeszcze dużo czasu, dlatego nieco skrócę perspektywę i zapytam, gdzie Pan widzi Wisłę Płock na zakończenie sezonu 2021/22?

MB Nie myślę o tym w ogóle. Dla nas każdy kolejny mecz musi być najważniejszym meczem. Myślę, że o tym, na co nas stać na koniec sezonu, to będzie można rozmawiać w trakcie przerwy zimowej. Na pewno sam Pan zauważył, że budowa stadionu, czy drużyny, to jest pewien proces. Czasami trwa on dłużej, czasami krócej, ale ja uważam, że powoli budujemy inną Wisłę. Zespół zdecydowany, grający zdecydowanie bardziej ofensywną i ciekawą piłkę, który chce strzelać bramki, co czasami jest już widoczne.

Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: 

Powiązane