Maliwna Kopron miała ogromne problemy zdrowotne. Wstrząsające wyznanie
Malwina Kopron podczas igrzysk olimpijskich Tokio wywalczyła brązowy medal. Jedna z naszych najlepszych młociarek mogła jednak nie wystartować na najważniejszej imprezie czterolecia. Polkę w zeszłym roku dopadły poważne problemy zdrowotne, przez które mogła nawet stracić życie.
-
Malwina Kopron zdobyła się na wstrząsające wyznanie
-
Nasza znakomita młociarka opisała sytuację, w której myślała, że pękł jej wyrostek robaczkowy
-
- Mogliśmy teraz tutaj nie siedzieć - powiedziała 27-latka dziennikarzowi "Przeglądu Sportowego"
Igrzyska olimpijskie w Tokio zakończyły się dwoma medalami naszych młociarek (więcej tutaj ). Po złoto sięgnęła Anita Włodarczyk, a brąz przypadł Malwinie Kopron. To właśnie nasza brązowa medalistka w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" przyznała, iż w 2020 roku bała się nie tylko o swoją karierę, ale nawet o życie.
Dramatyczne wyznani Malwiny Kopron: Mogliśmy teraz tutaj nie siedzieć
To niebezpiecznej sytuacji zdrowotnej Malwiny Kopron doszło w 2020 roku, w momencie, kiedy na świecie wybuchła pandemia koronawirusa. Nasza młociarka wróciła z obozu treningowego w Stanach Zjednoczonych i musiała przejść obowiązkową kwarantannę. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w pewnym momencie Kopron schyliła się i nie była w stanie się wyprostować.
Polka myślała, że pękł jej wyrostek robaczkowy, co na szczęście okazało się nieprawdą. Dziennikarz "Przeglądu Sportowego" zapytał zawodniczkę, jak poważny był jej problem, na co jego rozmówczyni odparła...
- Na tyle poważne, że moglibyśmy teraz tutaj nie siedzieć - powiedziała brązowa medalistka olimpijska z Tokio.
Konieczna była operacja. Lekarze uratowali życie naszej medalistce z Tokio
Malwina Kopron w związku ze swoją kwarantanną została skierowana do szpitala zakaźnego w Puławach, gdzie otrzymała negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Później rozpoczął się prawdziwy horror.
W ciągu dwóch dni trasę z Puław do Lublina - 50 kilometrów w jedną stronę - pokonywała czterokrotnie, również w karetce, jadąc na sygnale. Gdy wreszcie została przyjęta na SOR w Lublinie, wszyscy pacjenci zostali ewakuowani, a lekarze przyjmowali ją w specjalnych kombinezonach ochronnych.
Ale Kopron znów odesłano do Puław, gdzie trafiła na oddział ginekologiczno-położniczy z kwalifikacją do natychmiastowej operacji. Nasza młociarka poprosiła lekarza, który miał ją operować, że aby uratował wszystko, co się da, bo planuje mieć dzieci.
- Okazało się, że miała torbiel krwotoczną, która była skręcona wokół własnej osi i uciskała na inne naczynia. Mogło dojść do martwicy jajnika, a w najgorszym wypadku pęknięcia torbieli, co mogłoby doprowadzić do zakażenia w jamie brzusznej - wyjaśniła 27-latka na łamach "Przeglądu Sportowego".
Rok później Malwina Kopron zdobyła brązowy medal na igrzyskach i cieszy się teraz dobrym zdrowiem. Gdyby jednak nie pandemia i przełożenie olimpiady, być może nie mówilibyśmy o niej, jako o medalistce olimpijskiej.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: