Wstrząsające wyznanie Radosława Kałużnego o niemieckich kibicach. "Lali w pysk"
Radosław Kałużny udzielił wywiadu dla “Przeglądu Sportowego”. Były reprezentant Polski w trakcie rozmowy wrócił do czasów gry w Niemczech. Wyznał, że tamtejsi kibice stosowali przemoc wobec zawodników Rot-Weiss Essen.
Radosław Kałużny zaskoczył kibiców wyznaniem na temat gry w Niemczech. Były pomocnik polskiej kadry przyznał, że był świadkiem przemocy ze strony kibiców w stosunku do piłkarzy. Tak oburzające zachowanie miało miejsce, gdy grał w Rot-Weiss Essen.
Radosław Kałużny opowiedział wstrząsającą historię z gry w Niemczech
Radosław Kałużny był jednym z najważniejszych piłkarzy reprezentacji Polski na początku wieku. Pomocnik stanowił o sile drużyny prowadzonej przez Jerzego Engela. W dużym stopniu to dzięki jego fantastycznej grze Polacy po 16 latach przerwy awansowali na mundial w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku.
Dobra gra w kadrze, a wcześniej i w Ekstraklasie zaowocowała transferem do Bundesligi. Kałużny bronił barw m.in. Bayeru Leverkusen i Energie Cottbus. Krótko występował także w Rot-Weiss Essen.
Właśnie w tym ostatnim zespole ówczesny reprezentant Polski spotkał się z oburzającym zachowaniem kibiców. Radosław Kałużny w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” zdradził, że fani stosowali przemoc wobec piłkarzy.
- Klub ten miał fanatycznych kibiców. Nie mieli pretensji, gdy przegraliśmy, lecz byli bezwzględnie dla tych, którzy nie biegali i walczyli. Wymierzali więc kary - powiedział były piłkarz.
- Po prostu lali w pysk. Tłumaczyli, że dla wielu z nich wydatek na bilet jest ważną pozycją w domowym budżecie, bo mieszkają w niezbyt bogatym regionie i dlatego nie mają zamiaru oglądać spacerujących zawodników - dodał.
Kibice wymierzali zawodnikom kary cielesne
Radosław Kałużny opowiedział o jednej z takich sytuacji. Kibice byli wściekli, gdy drużyna Rot-Weiss Essen spadła do 2. Bundesligi. Wówczas zaczekali na piłkarzy przed siedzibą klubu i wymierzyli im “karę”. Polaka jednak ona ominęła.
- Szefostwo kibiców weszło do szatni i każdemu wypłaciło „lepę” w twarz. Prawie każdemu. Mnie się upiekło. Przede wszystkim, bo wtedy nie zagrałem. „Ty nie dostaniesz, ale nie z tego powodu, że nie grałeś, a za to, że jako jeden z nielicznych zawsze starałeś się i walczyłeś. Reszta ma wp...”. Mogłeś być słabszy od przeciwnika piłkarsko, przegrać, nawet spaść, ale brak zaangażowanie był przez nich nie do wybaczenia - opowiedział Kałużny.
Źródło: "Przegląd Sportowy"
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: