Zamieszki przed meczem Polska-Rosja na Euro 2012. W Warszawie było gorąco
Euro 2012 było wielkim piłkarskim świętem w naszym kraju. Niestety przed meczem reprezentacji Polski z Rosją na warszawskich ulicach doszło do zamieszek, które do dziś pozostają w naszej pamięci. Policja musiała użyć gazu i broni gładkolufowej, a wieści na temat tego skandalicznego wydarzenia, rozeszły się niemal po całym świecie.
W fazie grupowej Euro 2012 Polska trafiła do grupy m.in. z Rosją
Przed spotkaniem "Biało-Czerwonych" z "Sborną" doszło do zamieszek
O wstydliwych dla nas scenach w Warszawie mówił niemal cały świat
Oczekiwania kibiców przed Euro 2012 były ogromne. W pierwszym spotkaniu reprezentacja Polski zremisowała z Grecją 1:1. Ten mecz został owiany sławą głównie przez zamknięty dach na Stadionie Narodowy, co powodowało, że w środku zrobiło się bardzo duszno oraz obroniony rzut karny przez Przemysława Tytonia, który wszedł na boisko po tym, jak czerwoną kartkę otrzymał Wojciech Szczęsny.
W kolejnym spotkaniu "Biało-Czerwoni" mierzyli się z Rosją. Zanim jednak piłkarze wybiegli na murawę Stadionu Narodowego, na ulicach Warszawy rozegrały się skandaliczne sceny, w których udział wzięli "kibice" obu reprezentacji. Momentem zapalnym był zorganizowany przemarsz fanów "Sbornej", który rozzłościł polskich chuliganów.
Pamiętne zamieszki pomiędzy "kibicami" reprezentacji Polski i Rosji
Owy przemarsz sprawił, że "kibice" reprezentacji Polski nie potrafili przejść wobec niego obojętnie. W konsekwencji rozpętało się istne piekło. Doszło do regularnej bijatyki, która trwała wyjątkowo długo.
Starcia wyglądały bardzo zaciekle, rzecz jasna nie obyło się bez interwencji policji, która musiała użyć gazu pieprzowego, a nawet broni gładkolufowej. W trakcie zamieszek w ruch poszły nawet butelki wypełnione benzyną, kamienie, kije baseballowe, a nawet płyty chodnikowe. W trakcie zajść ucierpiał nawet jeden z dziennikarzy. Wojciech Mucha pracujący wówczas dla "Gazety Polskiej Codziennej", a od 1 maja redaktor naczelny "Dziennika Polskiego" oraz "Gazety Krakowskiej" został poturbowany. Jak relacjonował Mucha, to Rosjanie od początku szukali zaczepki i byli prowokatorami zamieszek.
Wstyd na cały świat i interwencja strony rosyjskiej
O sytuacji dowiedział się cały świat. Choć prowokatorami nie byli Polacy, to i tak nie zrobiło to dobrej reklamy turniejowi oraz przede wszystkim naszemu krajowi. Zamieszki zostały potraktowane bardzo poważnie przez organy władzy obu państw.
W trybie pilnym do Warszawy przyleciał nawet ówczesny doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka, Michaił Fiedotow. Przylot Fiedotowa do Polski sprawił, że temat bijatyki z Warszawy, stały się tematem numerem jeden stacji informacyjnych w Rosji.
W sumie funkcjonariusze zatrzymali około 200 osób, ale do zajścia występowały także po zakończeniu spotkania, w którym reprezentacja Polski ostatecznie zremisowała z Rosją 1:1, także nie tylko na ulicach doszło do zaciekłej walki.
Dziś mogliśmy być pewni i spokojni, że do podobnych scen nie dojdzie. Ze względu na pandemię koronawirusa na trybunach podczas meczu Polska-Rosja byli obecni tylko polscy kibice. Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: