Krukowski i Mrzygłód poza finałem olimpijskim
Marcin Krukowski jechał na igrzyska olimpijskie w Tokio jako jedna z największych polskich nadziei medalowych. Polak w tym sezonie rzucał oszczepem na niemal 90, metrów, co dawało mu drugie miejsce na światowych tabelach. Nasz najlepszy oszczepnik zupełnie nie poradził sobie w eliminacjach i nie awansował finału.
Marcin Krukowski już w eliminacjach pożegnał się z igrzyskami olimpijskimi w Tokio
Polak, który był jedną z największych naszych nadziei medalowych, w eliminacjach rzucił jedynie 74,65 m i nie awansował do finału rzutu oszczepem
Na eliminacjach swój udział na igrzyskach w zakończył także drugi z naszych oszczepników Cyprian Mrzygłód
Marcin Krukowski w tym sezonie otwarcie mówił, że na igrzyska olimpijskie w Tokio jedzie po medal. Polak miał podstawy do tego, żeby móc realnie myśleć o olimpijskim podium, a nawet o złocie.
29-latek w tym sezonie był jednym z najlepszych oszczepników na świecie. Jego wynik z czerwca 89,55 m co dał mu nie tylko nowy rekord polski, ale także drugie miejsce na światowych tabelach.
Marcin Krukowski pożegnał się z igrzyskami olimpijskimi
W tym roku dalej od Krukowskiego rzucał jedynie Johannes Vetter, który w Chorzowie posłał oszczep na odległość 96,29 m. Niemiec, który jest faworytem do złota, nie miał większych problemów z awansem do olimpijskiego finału.
Za to Polak nie był w stanie pokazać swojej wielkiej klasy w olimpijskich kwalifikacjach. Krukowski spalił pierwszą próbę, ale to jeszcze o niczym nie decydowało. W drugiej posłał oszczep na odległość 74,65 m, co było zdecydowanie poniżej jego poziomu i poniżej minimum kwalifikacyjnego, które wynosiło 83,5 m.
Do ostatniej próby Krukowski przystępował bez miejsca w finale. Na swoje nieszczęście spalił ostatni rzut i tym samym zakończył swój udział na igrzyskach olimpijskich. Ostatecznie Polak zajął dopiero 28. miejsce w kwalifikacjach.
Słabszy występ polskich oszczepników
Wyraźnie zawiedziony Polak zaraz po eliminacjach szukał przyczyny swojego zbyt bliskiego rzucania. Wyznał, że zupełnie nie mógł poradzić sobie z bieżnią, którą zastał na Stadionie Olimpijskim w Tokio.
- Przegrałem dzisiaj z bieżnią. Tak naprawdę nie oddałem ani jednego rzutu. Nie byłem w stanie wyrzucić oszczepu. Tartan dzisiaj wygląda, jakby był pocięty żyletką. Jest 400 stopni i tam na końcu rozbiegu robi się masło - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Do finału nie zakwalifikował się także drugi z naszych oszczepników Cyprian Mrzygłód. 23-latek trenujący w Gdańsku spalił dwie pierwsze próby, a w trzeciej rzucił 78,33 m i nie wypełnił minimum eliminacyjnego, a ostatecznie zajął 20. miejsce.
W rzucie oszczepem naszą ostatnią szansą medalową pozostaje Maria Andrejczyk, która w tym sezonie rzuciła już 71,40 m. Polka awans do finału po rzucie na 65,24 m wywalczyła już w pierwszej próbie.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: