Naby Keita utknął w Gwinei, w której doszło zamachu stanu. Liverpool postara się go wyciągnąć
Piłkarz Liverpoolu Naby Keita poleciał do Gwinei na mecz swojej reprezentacji z Marokiem. Spotkanie miało odbyć się w ramach eliminacji mistrzostw świata. Niestety wskutek zamachu nie doszło ono do skutku, a w kraju utknął pomocnik "The Reds". Angielski klub postara się wyciągnąć swoje zawodnika, mimo że granice jego państwa pozostają zamknięte.
-
Naby Ketia utknął w Gwinei pogrążonej w wojnie
-
Piłkarz udał się do ojczyzny na mecz el. MŚ z Marokiem
-
Mimo zamkniętych granic państwa Liverpool postara się wyciągnąć swojego zawodnika
-
Piłkarze Maroka mieli podobny problem, który został na szczęście rozwiązany
Wczoraj informowaliśmy Was tutaj o bardzo trudnej sytuacji w Gwinei, gdzie doszło do zamachu stanu, przez który nie odbyło się spotkanie reprezentacji tego kraju z Marokiem. Na mecz swojej kadry do ojczyzny poleciał Naby Keita.
Niestety piłkarz utknął w państwie położonym w zachodniej Afryce, którego granice zostały zamknięte. Brytyjska prasa podaje, że Juregnowi Kloppowi bardzo zależy na tym, aby jak najszybciej ściągnąć zawodnika do Liverpoolu. Pomocnik miał przekazać, że jest bezpieczny, ale są problemy z jego wylotem.
Liverpool postara się wyciągnąć Naby'ego Keitę z kraju
Brytyjskie media podaję, że Jurgen Klopp cały czas pozostaje w kontakcie z Nabym Ketią. Niestety na tę chwilę nie wiadomo, kiedy zawodnik będzie mógł opuścić Gwineę, ale klub jest zdeterminowany do tego, aby udzielić w tej kwestii wszelkiej pomocy.
- Cieszymy się, że Naby jest bezpieczny i zadbany. Sytuacja jest jednak płynna, a my musimy utrzymywać regularny dialog z odpowiednimi władzami, pracując nad sprowadzeniem naszego zawodnika z powrotem do Liverpoolu – powiedział rzecznik "The Reds".
Klub z Anfield ma już nawet przygotowany odrzutowiec, który jeśli dostanie pozwolenie, natychmiast ruszy do Gwinei, aby sprowadzić Keitę do Anglii. Nie wiadomo, czy uda się to zrobić przed najbliższym spotkaniem 19-krotnych mistrzów Premier League z Leeds, które zaplanowano na niedzielę.
Marokańczycy mieli podobny problem
Należy mieć nadzieję, że sprawa zostanie rozwiązane szybko, podobnie jak w przypadku piłkarzy reprezentacji Maroka. Oni też byli świadkami wstrząsających scen, o czym mówił selekcjoner tej kadry w rozmowie z francuskim "L'Equpie".
- Jesteśmy w hotelu, w pobliżu słychać strzały - relacjonował Vahid Halilhodzic.
Na szczęście, piłkarskie władze zdołały ewakuować Marokańczyków z kraju pogrążonego w wojnie. Mimo zamkniętych granic udzielono im zgody na wylot z Gwinei.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: