Polacy rozgromili San Marino. Dwóch piłkarzy zasłużyło na najwyższą notę (OCENY)
Reprezentacja Polski pokonała dziś San Marino 7:1. Klasycznym hattrickiem w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata w Katarze 2022 popisał się Adam Buksa. Świetnie zagrał też Robert Lewandowski, ale defensywny kryminał popełnili nasi stoperzy. Nasze oceny po tym spotkaniu musiały być jednak w większości dosyć wysokie.
Robert Lewandowski i Adam Buksa zasłużyli na notę "6" po meczu z San Marino
Zdecydowanie najgorzej wypadł duet naszych stoperów i jeden debiutant
Zawodników oceniliśmy w skali 1-6, gdzie 3 była notą wyjściową
Reprezentacja Polski: oceny po meczu z San Marino
Wojciech Szczęsny - brak oceny: do przerwy zaliczył cztery kontakty z piłką i ani razu nie został zmuszony do interwencji. Wraz z początkiem drugiej połowy zastąpił go Łukasz Skorupski. Trudno jego występ poddać ocenie, bo nie miał okazji zrobić nic, za co można by go pochwalić lub skrytykować.
Kamil Piątkowski - 2: w 26. minucie nie trafił do pustej bramki rywala z trzech metrów, ale był nieco zaskoczony tym, że piłka do niego dotarła. Często odpowiadał za wyprowadzenie piłki od tyłu. W defensywie praktycznie bezrobotny. Na początku drugiej połowy niefortunnie podawał do Michała Helika, który nie był na to przygotowany, na dodatek zagrał mu futbolówkę niedokładnie. Stracony gol to w dużej mierze jego wina. Trochę zrekompensował swoją nieudolność przy golu dla Sanmaryńczyków asystą przy drugim trafieniu Adama Buksy.
Michał Helik - 3: grał najniżej z polskich obrońców i generalnie dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Przeciął kilka podań, piłka przy nodze mu nie przeszkadzała. Był zdezorientowany niedokładnym podaniem od Kamila Piątkowskiego przy straconej bramce, ale powinien sobie w tej sytuacji troszkę lepiej poradzić. Mimo to większą winę za utratę gola ponosi podający. Podobnie jak kolega wyżej, on również nieco odkupił winy, asystując z kolei przy pierwszej bramce Adama Buksy.
Tomasz Kędziora - 3: dziś nietypowo ustawiony na pozycji lewego stopera. Podobnie jak koledzy z defensywy nie miał wiele do zrobienia, ale widać, iż nowa pozycja trochę przeszkadzała mu przy wyprowadzaniu piłki.
Jakub Kamiński - 2: nieźle zaczął, ale w dalszej części pierwszej połowy było go zbyt mało. Nie widzieliśmy praktycznie nic z jego przebojowości, którą skrzydłowy, dziś występujący na pozycji wahadłowego, pokazuje w Lechu Poznań. Trochę zjadła go chyba trema. Miał chęci, starał się, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Nieudany debiut.
Tymoteusz Puchacz - 4,5: bardzo aktywny w ofensywie. Ciągle pokazywał się do gry, chciał piłkę. W 16. minucie dynamicznie wbiegł w pole karne z piłką, schodząc z lewego skrzydła i wyłożył ją jak na tacy Karolowi Świderskiemu, który zdobył gola. Sam był bliski bramki w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, ale trafił w słupek.
Jakub Moder - 5: to on w 16. minucie wypuścił lewą stroną Tymoteusza Puchacza prostopadłym podaniem, rozpoczynając akcję bramkową. Asystę drugiego stopnia pomocnik Brighton zanotował także przy drugim trafieniu Roberta Lewandowskiego. Był aktywny, szukał niekonwencjonalnych rozwiązań i rozegrał naprawdę dobre zawody.
Karol Linetty - 5: tym razem dostał od Paulo Sousy szansę gry od pierwszej minuty i potwierdził, że jest w dobrej formie. W 4. minucie zaliczył wyjątkową asystę głową przy pierwszym golu Roberta Lewandowskiego. W 45. minucie sam trafił do bramki. Szukał wolnych przestrzeni do podań i niekonwencjonalnych rozwiązań. Kolejny bardzo dobry mecz pomocnika Torino.
Damian Szymański - 4: bardzo pozytywny debiut gracza AEK-u Ateny. Dobrze się ustawiała i starał się być pod grą. Do każdego zagrania Szymański bardzo się przykładał i nie szukał zawsze prostych środków. W 45. minucie będąc na spalonym przytomnie przepuścił piłkę do Karola Linettego, który zdobył gola. Popełnił jeden błąd, niecelnie podając do obrońców w 20. minucie, co mogło zakończyć się groźnym atakiem Sanmaryńczyków, ale 26-latkowi ta niefrasobliwość uszła płazem. Mecz skończył z asystą przy drugim golu Roberta Lewandowskiego.
Karol Świderski - 3,5: w 16. minucie wykorzystał 100-procentową sytuację i zdobył gola. Mógł mieć na swoim koncie drugiego, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy bramkarz San Marino rewelacyjnie obronił jego strzał z 5 metrów. Miał jeszcze dwie szanse, ale skuteczność nie była dziś mocną stroną napastnika PAOK-u Saloniki.
Robert Lewandowski - 6: 45. minut wystarczyło mu do tego, aby ustrzelić dublet i dorzucić do tego jeszcze asystę. Bardzo aktywny, ciągle szukający gry. Często sam rozgrywał akcje, z korzyścią dla całego zespołu.
Rezerwowi:
Łukasz Skorupski - 3: pojawił się na boisku w 46. minucie, zmieniając Wojciecha Szczęsnego. Już trzy minuty później musiał pogodzić się ze stratą gola, który był pokłosiem nieudolności jego obrońców. Sam w tej sytuacji był bez szans. Miał kilka kontaktów z piłką, trochę więcej pracy niż jego poprzednik i wówczas robił to, co do niego należało.
Adam Buksa - 6: również pojawił się na murawie w 46. minucie. To był jego drugi mecz w reprezentacji Polski, który zakończył się dla niego drugim, trzecim i czwartym golem. Nie był nadzwyczaj widoczny przy kreowaniu akcji, ale zdecydowanie wywiązał się ze swojego podstawowego zadania, czyli zdobywania bramek. Klasyczny hattrick w reprezentacji Polski nie zdarza się zbyt często. Kolejny bardzo dobre spotkanie napastnika New England Revolutions w narodowych barwach.
Bartosz Slisz - 3: nie pokazał nic szczególnego w debiucie, choć na boisku spędził 45. minut. Nie zawalił także żadnej akcji, więc nie zmienił on swojej oceny wyjściowej.
Nicola Zalewski - 3,5: zagrał około 30. minut i był to raczej udany debiut. Od początku starał się być dosyć aktywny, ale nie zawsze były to śmiałe próby. Ostatecznie udało mu się zakończyć mecz z bardzo ładną asystę przy ostatnim golu Adama Buksy.
Przemysław Frankowski - brak oceny: zagrał zbyt krótko, żeby go ocenić.
Ocena selekcjonera Paulo Sousy
Paulo Sousa - 5: trudno ocenić plan taktyczny Portugalczyka na to spotkanie, bo przeciwnik było po prostu słaby. Sousa dał jednak możliwość debiutu aż trzem piłkarzom. Sprawdził szerokie grono zawodników, a zespół wygrał aż 7:1. Selekcjonerowi nie można nic zarzucić, ale wystawienie mu najwyższej oceny byłoby jednak pewną przesadą ze względu na klasę rywala. To inny przypadek, niż noty dla jego podopiecznych, którzy mogli na "6" zapracować sobie indywidualnymi statystykami.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Sportu: